BRACIA DOBRZYŃSCY - FRATRES MILITES CHRISTI DE DOBRIN - Komandoria Krakowska

Forum BRACIA DOBRZYŃSCY Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
KRONIKA MISTRZÓW PRUSKICH-----Marcin Murinus


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BRACIA DOBRZYŃSCY Strona Główna -> POWIĄZANE Z ZAKONEM (cosas conectadas con la orden)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

BRAT BRUNON
BRAT RYCERZ




Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRAKÓW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:25, 06 Sty 2009    Temat postu: KRONIKA MISTRZÓW PRUSKICH-----Marcin Murinus

FRAGMENT O 11 MISTRZACH do pocztku Wieku 14
Sławnie zacni a łaskawi panowie!

Między naukami wyzwolonymi, które z dobroci wrodzonej a nieprzebranej szczodroty Bóg, wszystkiego dobra źrzódło, ułomnej naturze i tępemu rozumowi naszemu ku ćwiczeniu użyczyć raczył, nie podlejsze miejsce historyja trzyma. Przetoż Bóg Mojżesza, męża świętego sługę swego, ku spisaniu historyjej stworzenia i biegu świata pobudził. Za którym i inszy nam w tym posłużyli, czego wieczną pamiątkę w Bibliej z naukami i pociechami mamy.

Pogani też dziejów przodków swych nie zaniechywali, ale na piśmie w upominku potomkom swym zostawili, z których też i my wielkiej ich części nie bez pożytku używamy. Bo iż opuszczę ukochanie czytelnikowe w jej czytaniu, bez którego być nie może, kto (proszę) kiedy krom jakiego znacznego pożytku historyją czytał. Z niej bieg czasów porządny baczny czytelnik pojmie, ona odmianę, upadki, wywyższenie królestw i państw i przyczynę tego pokaże. Ta wysługę cnoty (która nie na okrągłym kole, odmiennie jak Fortuna, ale na kwadratowym kamieniu męsko wszystko wystawa) słuszną chwałą wynosi, a srogość kaźni niecnych pokazując, drugie od złości odwodzi, ku dobrym sprawam przykłady pobudza.

Słusznie tedy od zacnego krasomówcy Cycerona mistrzynią cnoty jest nazwana. Nieśmiertelnej też sławy ludzi dobrze w Rzeczypospolitej zasłużonych skarbnicą pewną rzeczoną być może, bo choć trofea, słupy miedziane i marmurowe za odmianą czasów mężnych mężów zginą, historyja im tego skarbu nie utraci, lecz w cale zachowa. Ale co się bawię tą zalitą historyjej, która od inszych dosyć ozdobną rzeczą podług godności zalecona jest, a to tym więcej, że i Waszmościów wszystkich tego świadomych być wiem, co bym tu. w pośrzodek przyniósł.

Mam też za to, że nie lada pociechę Waszmościowie odnosicie z czytania kronik ziemie tej, gdyż w nich i przeważne dzieje przodków swoich i wolności cnymi a wiernymi zasługami nabyte jako na jawie widzicie. O których, aby też języka niemieckiego nieumiejętni sprawę mieli niejaką, mistrzów pruskich kronikę krótką od Jana Daubmana językiem niemieckim wydaną na polskim przełożył, przydawszy do tego historyje niktóre z innych kronik pamięci godne, które Waszmościam swym łaskawym panom i dobrodziejom ofiaruję, wdzięczen będąc łaski, którąm po Waszmościach znał. Rozumiem temu, że Waszmościowie z wrodzonej sobie ludzkości nie z zamarszczoną twarzą to ode mnie przyjmiecie, czym mnie i inszym do ochotnych posług i prac pobudkę dacie. Z tym się łasce Waszmościów zalecam.
O POŁOŻENIU ZIEMIE PRUSKIEJ NAZWISKU JEJ A O OSADZIE PIERWSZYCH DO NIEJ PRZYCHODNIÓW

CAPUT I

Ziemia pruska rodna, okwita i osiadła, ma Litwę od słońca wschodu, od południa Polskę, od pułnocy Iflanty, od zachodu pomorską ziemię. Gdy się na wiarę krześcijańską nawrócili, zamków w liczbie siedmdziesiąt i dwa, a miast sześćdziesiąt i dziewięć było. Rzeki takież kosztowne ma, z których Wisła naprzedniejsza z Polski idąc Toruń podlewa, a za Gdańskiem w morze wpada; ma też i innych rzek dosyć, jako Nogat, Elbing, Weserę, Ossę, Drewnic i inne. Jezior w liczbie kładą być małych i wielkich dwa tysiąca trzydzieści i siedm.

Ta ziemia od starodawnych Ulmigania była zwana, stądże obywatele Ulmigeri byli zwani. Miechowita pisze, że w Bitymi królem był Prussia imieniem, którego Hannibal namówił, aby przeciw Rzymianom wojnę podniósł, co gdy uczynił, porażony i z królestwa wyzuty, do Ulmiganii z swoimi się udał i tak po tym królu z Bitynii ziemia nazwana Prussia acz też inni od Brutena pana ich ją mianują, o co sporu wieść nie potrzeba. Obywatele ziemie tej oni starzy Prusowie ludzie byli prości (jako w pogaństwie), dzicy, jednakże przychodniom lutościwi i uczynni. Do tych w pustynie potem Cymbrowie, Getae albo Gepidowie, już długimi wojnami, które we Włoszech wiedli, spracowani, przyszli ze wszystkim sprzętem i dobytkiem, a z nimi się zbraciwszy, osadzać się jęli, napierwsze miasto założyli Romnowo, jakoby Rzym nowy, którzy jednak jednego prawie rodu z Litwą byli, jedno przez obcy naród język zmienili. To miasto Romanowo albo Romnowo naprzedniejszym stolcem było ziemie pruskiej aż do przyjazdu Krzyżaków, które potem zburzone przez Bolesława Chabrego, króla polskiego, roku 1017, a teraz tam miasteczko jest rzeczone Heiligenbeil, jakoby Święta Siekierka.
O WEJDEWUCIE, PIERWSZYM KRÓLU PRUSKIM

CAPUT II

Gdy się lud za czasem rozmnażał a bez wszego rządu żył, wydzielając sobie ziemię ile kto chciał i gdzie mu się podobało, tak iż im ciasny się prawie zdał kąt ten (boć gdzie rządu nie ma, tam zamieszanie), za czym przyjaciółmi zewsząd byli ogarnieni, przetoż rozmawiać o postanowieniu króla i rządu dobrego poczęli. Tam Wejdewutus Litalan inszych dzielnością, dowcipem i dostatkiem przechodząc, rzecz do zgromadzonych Borusów uczynił, przez podobieństwo rzekąc: Gdybyście Borusowie nad pszczoły wasze głupszymi nie byli, te różnice między wami łatwie by się uspokoiły, bo widzicie, iż pszczoły króla mają, któremu posłuszni są, on ich sprawy rozradza, każdej z nich pewną robotę daje, tenże niepożytecznych wygnanim z ulów karze, one też miłe pszczółki sobie zlecone dzieła pilnie wykonywają, jakoż to sami widzicie, tym kształtem wy też króla sobie postanówcie, jego wszyscy, żadnego nie wyjmując, we wszem posłuszni bądźcie, niech swary miedzy wami porównywa, złość karze, niewinności broni, to mu w zupełną moc oddajcie.

To słysząc Prusowie krzyknęli; I chceszże ty być nad nami Boiotheros? - co ich językiem króla pszczół znaczy. Tak Wejdewutos nie gardząc ich głosami królem pruskim został, a to do czego ich pierwej przykładem pszczół wiódł, pilnie kończył, bo prawa naprzód im postanowił, miejsca pewne do mieszkania tułającym się naznaczył, ziemię ku oraniu według potrzeby każdemu z osobna wymierzył, drugich do bydła, do rybactwa i do innych spraw obrócił. To też ustawił, aby żaden gospodarz dobytku więcej nie chował, ani czeladzi, jedno co z potrzebę mieć mógł, insze, aby przedał albo pobił, ułomnych i do roboty niegodnych nie żywił. Wolność też tę dał, żeby synowie ojca albo matkę strupione starością i mdłych sił, jako niepożytecznych wolno było zadawić, by próżno chleba nie jedli a (tak ociec i matka siładzieci używi, a wielkość dzieci jednego ojca albo matki zgrzybiałej używić nie chcą). Aby też z jedną żoną każdy przestał, ustawił.

A iżby lud dziki a okrutny w ludzkość wprawił, miodu sycenia sposób im podał, schadzki do gospód ustawił, biesiady rozmaite wymyślił i nie omylił się w tym, bo potem tak zmiękczeli, iż gdzie chciał, tam ich nakierował. Gościom też, aby przystojna ludzkość i uczynność była pokazowana rozkazał i innych wiele rzeczy (jako w pogaństwie) postanowił, szcześliwie tak przez wiele lat panując, żywota swego dokonał mając lat wieku swego 116, zostawiwszy po sobie synów 12, którym też za żywota pewne udziały naznaczył, o czym będzie niżej.
O BRUTENIE, JEDNOWŁADCY PRUSAKÓW I O JEGO DO STANU KAPLAŃSKIEGO UDANIU

CAPUT III

Brutenus jednowładca Prusaków (od którego też mniemają być rzeczoną ziemię pruską), widząc i siebie zeszłego w leciech, tudzież Wejdewota, brata swego na państwo obranego, nabożnym został, dobrowolnie bratu Wejdewutowi państwo spuściwszy.Ten Bruteno był potem wybranym nawyższym kapłanem ceremonijej albo obrzędów bogów pogańskich, a przemieniwszy mu imię, według zacności urzędu nazwali go Kirie Kirieito, które już imię było wszystkich potem na ten urząd wsadzonych. Za postępkiem zasię czasów prości ludzie Prusowie zwali te nawyższe kapłany Krywe Kryweito, to jest bliski nasz pan.

W takowej wadze ten to Krywe Kryweito był, że na jego rozkazanie wszyscy byli posłuszni, na koniec gdy przzez sługę swego znak albo więc laskę posłał, gotowi

Prusowie do wszytkiego byli. Tej nadzieje na koniec o nim byli, że wszelkna dusza zmarłego człowieka mimo jego dom iść musiała, a znak tam swej wędrówki znakiem jakim pokazała. Przetoż tego dochodząc i z dalekich krajów do niego przychodzili, a o zmarłym jeśliże się mu ukazał pytali, który nie widząc osoby jako żyw, wszytkę jego postawę, ubiór, obyczaje, jaki był powiedział, a tym sławę u wszech sobie zjednał. Łupów też i dobyczy trzecią część mu zawsze oddali, gdy z wojen przyjeżdżali etc. Takowa moc dyjabelska i zaślepienie ludzkie, iż temu wierzyli.
BOGOWIE, KTÓRE PRUSACY CHWALILI A IM MODŁE ODDAWALI I KTÓRYM SPOSOBEM

CAPUT IV

Prusowie pogani nie mając jasności słowa Bożego, przykładem innych miasto Stworzyciela stworzenie chwalili, a nie tylko na niebie będące słońce, miesiąc, gwiazdy, ale też sprośny gad, węże i żaby czcili.

Brutenus pierwszy ich patryjarcha nabożeństwa stanowić począł, a bogowie, którym od nich z swymi potomkami czynił ofiary, te imiona mają: Patollo, Patrimpos, Percunos. Romanowo albo Romnowo od Rzymu rzeczone, naprzedniejsze a główne miasto Prusów starych, stolicą było Krywe: Kryweita, tamże wielkim kosztem zbudowany mu był niedaleko kościół pod dębem, nad podziwienie ludzkie rozłożystym, który też dąb za święty mieli, a za dyjabelskimi czary zimie i lecie zielony był, trwały i nienaruszony.

Po prawej ręce dębu bałwan Perkunos nazwany, po naszemu Piorun, postawili, temu na ofiarę Prusowie, Żmódź i Litwa sąsiedzi ogień ustawiczny we dnie i w nocy z dębiny palili, do
czego wejdelotowie (to jest słudzy kościelni) postanowieni byli, których to już nawiętszy urząd był pilnować, aby ogień ten według nich święty Perkunusowi bałwanowi nigdy nie zagasł, co jeśliby przez którego z nich niedbalstwo zagasł, na gardle taki był karan.

A tu znać, iż pogani bogów swych modły gnuśnie odprawiać nie chcieli, uczmyż się od nich, abyśmy Pańskich spraw tak poważnych leniwie też nie sprawowali.

Drugi bałwan Potrimpos zwany, to jest ojczystych bóg (łacinnicy dii paenates mówią), miał swój obraz na kształt węża wzdłuż zwitego z miedzi, któremu k woli Prusowie, Żmódź, Litwa jako jednego zmamienia ludzie, kożdy z nich węża żywego w domu chował a mlekiem żywił. Na trzecim rogu bałwan dyjabelski trzeci stał, Patello nazwany, któremu ku czci każdy w domu u siebie głowę umarłego człowieka chował. Nie przestali jeszcze Prusowie na bogach tych, mało im ufając, jakoż nie było komu.

Czwartego Wirschaitos obrali, a jemu ruchome i nieruchome rzeczy, konie, krowy, świnie, owce, kozy i inne bydło zlecili. Jeszcze chcąc mieć światu gospodarzów nad gęsiami, kury, kaczkami, pacami, gołębami i nad innym ptastwem, boga zmyślonego przełożyli, którego Schwoibrata nazwali. Gurcho bóg ich szósty, z ich mniemania nad żywiołami, zbożem i ludzkimi pokarmy miał moc. Innych sprośnych bałwanów zmianki nie czynię. Wyższy namieniony dąb, gdzie trzej bałwani stali, u poganów Prusów święty, okryty był wkoło płótnem od ziemi na ośm łokieć wzwyż, tam nikomu wniść się nie godziło, jedno Krywo Kryweitowi, papieżowi pruskiemu a wejdelotom, kapłanom jego. A gdy z ofiarami przychodziło pogaństwo, vellum tego albo zasłony uchylano, tak że swe modły czynili.
O ŚWIĘTACH PRUSÓW POGANÓW I INSZYCH ZABOBONACH

CAPUT V

Święta obchodzili Puschuita boga (albo raczej dyjabła), którego mniemali mieszkać pod krzewiną bzową, przetoż to drzewo w wielkiej u nich uczciwości było. Parsztuki też, jakoby aniołki jego, czcili a kolacyją dla nich w gumniech pospolicie narządzali, tam odprawiwszy ceremonije pogańskie, zamknąwszy za sobą drzwi, onych pokarmów odeszli, tam oni Parstukowie o pułnocy mieliby jeść, nazajutrz patrzali pogani, której by potrawy więcej ubyło, tej się więtszego urodzaju spodziewali. Jestjeszcze tego zakału po części w Kurlandskiej, Inflantskiej, Sambijskiej albo Sudawen ziemiach. Ale i za Toruniem (co dziwna) jeszcze to nie zginęło, jako około Chojnic, Kamienia. Sempelborka o tym drzewie bzowym siła trzymają, a dziwne jakieś ziemne fantasmata pod nim być twierdzą, które oni krasnymi ludźmi zowią i mówią, iż często w nocy, gdy miesiąc świeci ludziom, zwłaszcza chorym, widzieć się dawają. ich urodzie powiadają, iż więcej na łokieć nie są wyższej wzrostem. Też to o nich dzierżą, żeby oni niewdzięcznym zboże z gumien brali, a do tych co je czczą nosili.

Na schodzie października też bogu Ziemiennikowi szczedwszy się w gromadę czynili, co i dziś jeszcze na niktórych miejscach czynią, z cerymonijami starych poganów, które tu krótce przełożę, abyś obaczył, jako stary nałóg zły. Zebrawszy do gumien zboże z kila wsi, Składają się na biesiadę, a gdy się zejdą gospodarze z żonami i z dziećmi, i z sługami, potrząsną stół sianem, a drugdzie obrusem przykryją, chleba nakładą i cztery kufle piwa postawią. Po tym przywiodą cielca i cielicę, barana i owcę, kozła i kozę, ze każdego samca i samicę, takież i ptaków. Tam ich ksiądz czarownik, chłop prosty, wymówiwszy swoje baśni, kijem uderzy którekolwiek z onych bydląt, tam potem wszyscy kijmi tłuką, ofiarując to Ziemnikowi dyjabłu swemu a dziękując mu, iż od wszego złego ich zachował. Z tej ofiary potrawy gotują,
a do stołu siadwszy, od każdej potrawy, pierwej niż jedzą, po wszystkich kąciech po sztuce miece ich wieszczek za ofiarę swemu Ziemiennikowi, tuż jedzą i piją, w długie trąby hucząc, aż się popiją.

W Kurlandach i Iflanciech jeszcze tego bałamąctwa dosyć. W Prusiech zaś, w Sambijej i około Insterborku, Ragnety etc. mają swoje święto, które zową Pergrubi. Z kila wsi zsypują słód na piwo, a szczedwszy się w dom jaki wielki, tam ich Wurschait czarownik wziąwszy wielki garniec piwa, podnosi go wzgórę, a modłę czyni do boga Pergrubiusa mówiąc: O, Weszpocie Dewe musu Pergrubios etc. (O, Wszechmogący Boże nasz Pergrubiusie etc.). Dziękuje, iż zimę odegnawszy lato im przywraca, prosi, aby im żyzny rok dał, potem ujmie konewkę z piwem zębami, a wypiwszy piwo, rzuci konewkę przez się, nie dotykając się jej rękoma, a starszy onej wsi ją chwyta, a nalawszy co narychlej piwa na stół stawia. Wziąwszy zaś kufel Wurschait Perkunusa albo Pioruna prosi, aby gromy. grady etc. odwrócił, także mu kufel piwa w zęby ująwszy na cześć wypije. Potem wszyscy piją tym sposobem Swajstyrowi, bogu światłości,i dla pogody i Pilwitowi dla zgromadzenia dobrego zboża i innym bogom, bo ich 15 mają,, czyni po kuflu piwa za każdym razem w zęby wziąwszy pełniąc, a chłopi za nim, potem by wilcy wyjąc, ku ich chwale pieśń śpiewają. A jeśli zły urodzaj będzie, grzechom to swym przypisują, prosząc przeto Auschlawissa, boga chorych i niemocnych, aby się do innych bogów o łaskę za nimi przyczynił. Tamże w Zudawen, Zamland chłopi jakoby po kolędzie chodzą raz do roku, zbierając pieniądze, chleb i inne rzeczy, co potem przedadzą, a za te pieniądze kozła albo byka, a jeśli im pieniędzy stawa, oboje kupią. Potem Wurschaitos, ich pop, wdziawszy wieniec na głowę, położy rękę na kozła albo na byka, prosząc bogów wyższej mianowanych, aby od niego obchód tego święta wdzięcznie przyjęli, a wziąwszy byka albo kozła za rogi, wiodą go do gumna i podniosą go wszyscy chłopi wzgórę, a Wurschait pop opasawszy się ręcznikiem, wzywa po wtóre wszystkich bogów mówiąc: Ta jest chwalebna ofiara i pamiątka ojców naszych, abyśmy zgładzili gniew bogów swoich. Potem wkoło trzykroć chodzi szepcąc, a potem onego kozła zarzeżą, krwie na ziemie nie rozlewają, ale w jaką waskę wycedzą, którą potem Wurschait ludzie kropi, ostatek każdy z nich po trosze w garnuszki do domów rozbiorą, a tym bydło kropią jako w rzymskim kościele święconą wodą. Zsiekawszy byka albo kozła w stuki, warzą, a chłopstwo około ognia siedzą, który barzo wielki uczynią, niewiasty lepak ich przynoszą placki nie pieczone, a oni wziąwszy po placku, ciskają je sobie przez płomień jeden ku drugiemu, tak długo iż się upieką, potem jedzą i piją, hucząc w trąby długie całą noc. Rano ostatki tej kolacji wynoszą na rozstanie dróg i placek a to ziemią zasypią, aby pies albo inny zwierz tego nie doszedł, potem się rozchodzą.

Tu już koniec temu rozdziałowi czynię, innych bałamuctw barzo wiele umyślnie opuszczając, które pobożny czytelniku słysząc i zadziwić się musisz okrutnemu zaślepieniu i Panu Bogu dziękować się zeznaż winnym cię z tak gęstych ciemności wyrwał.
O POGRZEBACH STARYCH PRUSAKÓW POGANÓW I TERAŹNIEJSZYCH POZOSTAŁYCH

CAPUT VI

O zmartwychwstaniu na dzień sądny wierzyli, ale niedobrze, bo jakowej tu był na świecie godności zmarły, takiej go być rozumieli i na onym. Jeśli był szlachcicem albo chłopem, bogatym albo ubogim, wielmożnym albo chudym pachołkiem, takież miał być po zmartwychwstaniu. I dla tegoż z książęty, z pany i z szlachcicami umarłymi sługi, służebnice, szaty, klejnoty, konie charty ogary sokoły łuk z sajdakiem, szable, włócznią, zbroje i insze rzeczy, w których się zmarły za żywota kochał, z rzemieślnikami takież ich naczynie, zchłopy wiejskimi i innymi to; czym sobie, żywności który z nich nabywał, palili, tak wierząc, iż z tymi rzeczami wespół zmartwychwstać mieli, a jako na tym świecie, tak i na onym tego używać, tym się cieszyć i żywić mieli. Rysie też albo niedźwiedzie paznokcie palono z umarłymi, bo wierzyli, iż na górę wielką a przykrą ku sądnemu dniowi wstępować mieli, jakiś bóg wszechmocniejszy nad wszystkim światem czynić miał, a przeto iżby tym snadniej i bezpieczniej tam wleźć mogli, paznokciami rysimi myślili sobie pomagać.

Ten obyczaj i inne mieli Litwa, Żmódź, Prusowie starzy jednego narodu, nabożeństwa, obyczajów jak domowych, tak wojennych ludzie będąc, acz język za czasem odmienili.

W kurlandskiej ziemi są jeszcze tego znaki z strony pogrzebu, acz różne. Kiedy się który śmiertelnym czuje, tedy przyjaciół i sąsiadów na beczkę albo dwie piwa prosić każe, których przeprasza i żegna. A oni zaś umarłego w łaźni pięknie umyją i ubrawszy go w czecheł na stołku posadzą, a z rzewnym płaczem, pijąc do niego, mówią: Ja do ciebie piję, miły p
A gdy niewiastę grzebią, nici i igłę jej włożą, aby sobie, jeśli się jej co zedrze na onym świecie, zaszyła. Gdy umarłego do grobu wiozą, przyjaciele idąc procesyją nożmi wzgórę szermując, wołają: Geigoi, Begeite, Pokkole - to jest: Uciekajcie, precz biegajcie dyjabli od ciała.

W liflantskiej lepak ziemi i po dziś dzień za Mojzą Sołkową to się znajduje, iż przy pogrzebiech umarłych w trąby grają, śpiewając: Idź, nieboże, z tego nędznego świata, z rozmaitych ucisków, na wieczne wesele, gdzieć ani buczny Niemiec, ani drapieżny Lejlisz to jest Polak albo Litwin, ani Moskwicin krzywdy nie uczyni. Pamiątkę też umarłych ojców, matek i innych , krewnych w październiku miesiącu obchodzą, a czasem na kożde święto na grobiech lamentliwie śpiewają z płaczem, wyliczając zmarłego godności.

Kurlandowie, Prusowie do karczmy zaraz z kościoła idą, a tam stypy zażywają, bez nożów jedząc, a każdej potrawy sztukę kto życzliwy zmarłemu pod stół miece i kufel piwa leje. O czym już dosyć.
O ŚMIERCI WEJDEWUTA KRÓLA PRUSKIEGO I NAZNACZENIU NA PAŃSTWO SYNA JEGO A O UDZIALE INNYCH SYNÓW

CAPUT VII

Roku 573 Wejdewuto, król pruski, widząc się w leciech zaszłego, bo 116 lat był żyw, umyślił dla pokoju syny swoje za żywota podzielić. Dla tegoż zebrał wszystkę szlachtę i pany pruskie, którym to oznajmił na co gdy zezwalali, pierwszy syn Saimo rzeczony panem pruskim mianowany jest. Do świętego dębu tedy, gdzie bogowie ich byli (jakom wyższej pisał), zgromadzili się wszyscy, a Krywo Kryweito, ich biskup nawyższy, kozła zabiwszy, bogom paloną ofiarę za grzechy wszystkiego ludu oddawał.

Potem wezwany do gromady pierworodny syn królewski Saimo, któremu ociec rzekł: Synu miły, ślubujesz miłościwym bogom naszym przystojną cześć, chwałę z powinnym nabożeństwem, a tudzież naszemu Krywo Kryweito winne posłuszeństwo, słuszną uczciwośćrzyjacielu, i czemuś umarł, mając miłą małżonkę, dziatki, bydło etc., dostatek wszystkiego?, Na dobrą noc potem drugi raz do niego piją i proszą, aby na onym świecie ich przyjacioły pozdrowił, a z nimi sąsiedzko żył. Ubrawszy go potem w szaty, a jeśli mąż będzie, przypaszą mu kord albo siekirę, ręcznik też około szyje, w który kila groszy, chleba i soli na strawę mu zawiążą i dzban piwa z nim tak do grobu włożą.

oddawać, a bogów naszych i Krywo Kryweita z sługami jego, wespół z bracią swoją do gardła bronić, żeby jak na zdrowiu bezpieczni, tak na czci nie zelżeni, a na majętności uszkadzani nie byli, ale co dato się pomnażali i zaczęte nabożeństwo się mnożyło? Na co Saimo, pierworodny syn królewski, odpowiedział: Ślubuję pod karaniem boga mojego Perkuna.który mię ogniem swym niech zabije, jeśliż tego wszystkiego nie ziścię. Rzekł mu zaś Krywo Kryweito: Wlóż rękę twoję na głowę ojca swego, a dotkni się dębu twych przemożnych bogów. Tedy król Wejdewuto i Krywe Kryweito przy bytności wszystkiej szlachty rzekł: Bądżże ty już panem w ziemi Goiko i Niemo.

Tymże sposobem i ceremonijami inny synowie królewscy wzięli udzielone sobie państwa. Pierwszy syn ziemicę swą od imienia swego Żejmodź (do teraz Żmódzią), a drugą Zamland mianował, z którego księstwa za poganów ludu do boju godnego 4000 jezdnych a 40 000 pieszych wychodziło. Tej ziemie albo księstwa główne miasto teraz i rezydencyja książąt jest Królewiec, zbudowane z zamkiem roku 1260.

Sudo, wtóry syn, od niego Sudonia albo Sudawen ziemia rzeczona, w lud kiedy nad inne księstwa pruskie bogata, mając do boju 6000 jezdnych a więcej niż 12 000 pieszych. W tej ziemi nazacniejsze familije, celniejsza szlachta i przebrani dworzanie mieszkali, przez Krzyżaki potem dla niewiary poburzona, teraz pustynia, tak że jedno siedm wsi w Laubtaskim powiecie zostało.

Natangia, trzecia ziemia, od Natanga nazwana, te od Barterlanda Alba rzeka dzieli, od Pomesanii Passarga. Nadrowia czwarta od Nadra. Szaławonia 5 od Szaława, tę dzieli z Litwą Memel albo Niemen rzeka. Bartenland od Bartona mianowana ziemia szósta, graniczy z Litwą 70 jezior i puszczami, od Galindii także ją jezioro wielkie dzieli. Galindia 7 ziemica od Galinda nazwana. Warmia 8 od Warma imię wzięła, sławna i dziś warmieńskim biskupstwem. Hockerland 9 od książęcia Hoggo. Pogesamia zaś od córy jego Pogia 6 ziemica rzeczona. Chełmieńska ziemia 10 od Colmii, syna Wejdewutowego rzeczona. Pomesania 11 ziemica pruska od Pomeza, syna Wejdewutowego nazwana, przez którą Wisła, Elba, Drużno, Drobnic, Wesera rzeki idą. W tej ziemi sławne z zamkiem obwarowanym miasto Malbork, założone roku 1302, zamek zaś 1281.

Teć są imiona synów Wejdewuta, pana pruskiego, i udziały ich albo ziemice od ich imion nazwane. Był dwunasty syn Litwos z Litewki narodzony, którego jako z innej matki urodzonego, bracia nienawidzieli ;i bitwy z sobą staczali, potem Litwos ustąpił Prusom a do swych ojczystych kątów litewskich się udał. A bracia jego na swych udzielech przestawając, w miłości mieszkali, skądże też przeciw nieprzyjaciołom potężni byli a w pokoju żywiąc, w gospodarstwo się wprawowali.
O WIELKIM OKRUCIEŃSTWIE PRUSÓW, GALINDIANÓW I INNYCH

CAPUT VIII

Za czasem tak się lud ten pruski rozmnożył, jako w pokoju, że im w ziemi ich ciasno być się zdało. Przetoż zwierzchność tej ziemie Galindyjej rozkazała to babam srodze (jako Farao w Egipcie); aby żadnego dziewczęcia, gdy się urodzi, nie żywiły; go, iż ich lutość odwodziła, gdy nie czyniły, obrzażowali piersi paniam i żonąm, aby tak żadnego dziecięcia, wychować nie mogły. Tam płaczliwe narzekanie, żałosny lament z gniewem zamieszany onych pań uskromić się nie mógł.
W tej to ziemi była białagłowa dziwnego dowcipu; rozumu bystrego, która w powadze u wszystkich wielkiej była i za prorokinią (ona czarownica pewnie była) ją miano. Do tej celniejsze panie ziemie onej przyszedwszy, swoją nieznośną ciężkość, boleść, a co więcej bę z płaczem skarżąc się przełożyły, rady jakby się tak wielkiego gwałtu nad mężami okrutnymi pomścić i sobie to nagrodzić miały, szukały. Ta miła prorokini, wzięła to sobie na rozmysł i tę drogę ku pomście ich wynalazła. Wezwała do siebie przedniejszych ziemie Galindii i taką rzecz ku nim uczyniła: Ta jest, o Galindiany, wola bogów naszych wszechmocnych, przez mnie wam znać dają, żebyście tudzież nie mięszkając, nie biorąc na się zbroje ani z sobą żadnej broni, w ziemię szli, burzyli a łupów, których wam bogowie nadadzą, nabrali.

Co jako skoro pogaństwo usłyszało, co żywo jak na miód bieżeli, żony z dziećmi doma zostawiwszy, plundrowali ziemię krześcijańską, więźniów i łupów nabrawszy, do domu się wracali. Lud krześcijański mogąc zrazu odpór dać jako bezbronnym, z strachu się pokryli, aż kila więźniów od pogan do swych przybiegwszy, im to opowiedzieli, iż broni nie mają. Dodawszy sobie serca krześcijani, obronno za pogany w pogoń się udali, doścignąwszy na głowę je zbili, łupy odebrawszy, do domu się z weselem wrócili.

Tak ich prorokini zwiodła i stał się im wet za wet. Sudawowie, sąsiedzi i bracia ich, wpadszy też do Galindii, spustoszyli ziemię, bydło wygnali, żony ich z dziećmi z dostatkiem zabrali. To pisze Petrus de Dusenburg. Wprawując się tak powoli pogaństwo okrutne w tyraństwo, w Mazowszę, pomorską ziemię i w inne wtarczki czynili a okrutne morderstwa zwierzęcią srogością, nie mając baczenia na żadną płeć, płodzili a z zwycięstwa przyjeżdżając, co nazacniejszą osobę jako i Litwa we zbroi z koniem na ofiarę palili żyw o bogom swoim.
O NAWRÓCENIU POLAKÓW DO WIARY KRZEŚCIJAŃSKIEJ A ZAMORDOWANIU WOJCIECHA ŚWIĘTEGO OD PRUSÓW POGANÓW

CAPUT IX

Roku Pańskiego 965 Mieszko polski monarcha z swymi wiarę krześcijańską przyjął i w Gnieźnie jest okrczony, a Miecsław od sławej dobrej był mianowany. Przed tym Mieszko od zamieszania Rzeczypospolitej, gdy się ślepo urodził, był rzeczony: Polacy też za nim 7 dnia marca się pokrczili. A gdy ewanieleli ją czytano, miecza do połowice dobywali, dając znać się być gotowymi do gardł o wiarę czynić. Między inszymi nauczycielmi słowa Bożego był też Wojciech święty, który z Węgier do Polski przyszedwszy, do Prus poganów się udał nauczać ich prawdy Bożej, a przewiozwszy się przez Ossę rzekę, która jest za Grudziądzem lń, szedł daliej w bałwochwalskie pogaństwo, ucząc ich, że to coć chwalą stworzenie jest, ukazał im prawdziwego Boga, sprawcę wszech rzeczy mego Syna Jego Jezusa Krystusa mesyjasza prawdziwego, za nas ukrzyżowanego etc. Co oni słysząc, pędem rzucili się nań i zabili go nad morzem, blisko eczka co dziś Fischhauss zowią. Do Bolesława króla polskiego potem wskazali, że Boga jego zabili i zakopali, nie rozumiejąc sprośne pogaństwo, że święty mąż ten nie zdobywał się na bósztwo obyczajem bogów ich, którzy to imię sobie kradli, ale samego siebie uniżając, jako jedynego prawdziwego Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego wyznawał, inszych też do tego wiódł. Na okup ciało jego podali tym sposobem, aby im tak złota dano, jako ciało zaważy. Bolesław zebrawszy skarbów jako naprędziej mógł, potrzebę na odkupienie ciała posłał tam; a gdy ważono, nic nie zaważyło z Boskiej sprawy. Przywieziono tedy je do Trzemeszna naprzód klasztora, a potem do Gniezna przeniesione, o wielkich cudach przy grobie jego piszą.

Tą sławą za gorąca rozniesioną Otto tego imienia trzeci, cesarz krześcijański, z świetnym pocztem do Poznania naprzód; potem. da Gniezna nąwiedzać grób Wojciecha świętegoprzyjachał, szukając tego, co doma miał. Przeciw niemu Bolesław król dosyć ozdobnie wyjachał, czyniąc mu poczciwość; a z nim do Gniezna szedł, po długich ucztach koronę od niego wziął przy arcybiskupie gnieźnieńskim Gaudenciusie, wolnym go też uczynił cesarz od poddaności dani, co przedtem wszyscy królowie, książęta etc. winni byli cesarzowi oddawać. Ten to Bolesław wtóry krześcijański monarcha, . a pierwszy król koronowany polski, Chabry od Rusaków dla jego śmiałości i czujności wojennej rzeczony był. Koronacyja jego była Roku Pańskiego 1001.
PRUSOWIE BOLESŁAWOWI KRÓLOWI HOŁDOWAĆ MUSZĄ

CAPUT X

Bolesław król polski pierwszy, przez Ottona trzeciego cesarza rzymskiego koronowany, wygnanego Śwatopełka a na kijowskie państwo wsadziwszy (gdzie tei wjeżdżając w .bramę rzeczoną Złotą na pamiątkę wieczną mieczem do połowice forty przeciął), Jarosławia poraziwszy, z saskimi i z Pomorzany granice miał, a one sobie. po rzekę Elb albo Łabi aż do Morza Niemieckiego z nimi ustawił wkopawszy żelazne słupy na wieczność. Z Rusią takiej uczynił po Niepr. To wykonawszy, do Prusów pogan z wojskiem swym się wezbrał, na które bez wieści przypadwszy bił, zgromił, ziemię pustoszył, miasta też Balgę, Radzyno i Romnowo albo Romowę zburzył, miasto główne i stolice biskupów nawyższych pogan, tamże też dąb u nich święty z ich bałwanami wyciął i w popiół obrócił. Krywo Kryweito z swymi wejdolotami i z celniejszymi pany do lasa w jamy uciekli (zły strach), ale słysząc o srogim pustoszeniu ziemie swej, posłali naprzód gońca prosząc o wolne a bezpieczne do króla przyjachanie czego gdy im lutościwy król pozwolił, sami co przedniejszy do niego przyszli, a jemu z uniżonością (lepszy karany) poddaność ofiarowali i trybut na pewne miejsce każdego roku dawać obiecali.

Wdzięcznie to od nich król Bolesław przyjął i uczyniwszy pokój w ziemi, z tryumfem i weselem wielkim, rycerstwem łupami obciążonym, do Polski się wrócił. Pierwy jednak niż wyjechał, postanowił granice swe o Morze, które Balteum zową, przetoż graniczny (na znak też zwycięstwa) słup żelazny w pośrodku Ossy rzeki postawił, skąd też przyległa wieś Słupie imię wzięła.

Tak sobie ułożył pewne granice na wschód słońca, na zachód i pułnocy. To zhołdowanie Prusów według kronik pruskich miało się dziać Roku Pańskiego 1015, drudzy twierdzą 1017. Po wielkich pracach, które miewał ten sławnej pamięci król Bolesław, wpadł w niemoc, w kilku miesięcy umarł, mając wieku swego lat 58, trzeciego dnia kwietnia roku 1025. Królował lat 25. W Poznaniu śrzód kościoła na tumie pochowan. Smierć jego kometa, która na ten czas była, znaczyła. Tak żałośni byli Polacy z śmierci tego króla godnego pamięci, że cały rok jak mężowie, tak niewiasty w żałobie grubej chodzili, biesiad żadnych ani tańców nie stroili.
O SKARANIU NIEPOSŁUSZNYCH POMORZAN PRZEZ MIESZKA I KORONOWANIU KAZIMIERZA NA KRÓLESTWO POLSKIE, KTÓRY MNICHEM BYŁ

CAPUT XI

Mieszko wtóry na królestwo polskie w Poznaniu wybrany i tamże z żoną swoją Ryszchą przez Ippolita arcybiskupa gnieźnieńskiego koronowany. Przeciw Pomorzanom z poddaństwa się wyłamującym z wojskiem ciągnął, mając przy sobie Andrzeja, Bele i Lawentę Węgry, Ładysława Łysego syny, Stefana króla synowcy. Stoczyli ogromną bitwę z gotowymi na to Pomorzany, grzmot zbroje a rannych jękanie straszne, przełomili jednak Polacy a Pomorzanie tył podali, gonili je naszy, bijąc, siekąc, tamże i ich książę zabite.

Pomorzanie potem poddaność królewi oddali i posłusznymi zawsze być przyrzekli, a tych którzy byli przyczyną rebelii wydali, którzy na gardle są pokarani. Mieszko potem umarł lata 1034, w Poznaniu pochowan.

Po jego śmierci w różnicach wielkich Polacy zgodzić się nie mogli, jedni Kazimierza, syna Mieszkowego chcieli, drudzy nie chcieli. W tej niezgodzie to na koniec zamknęli, aby matka Ryszcha rząd trzymała, ażby syn Kazimierz dorósł. Ale panowanie przykre niewieście mężom Polakom prętko się sprzykrzyło, przeto obmysławiali to, żeby .mąż męże rządził, a nie niewiasta. O czym gdy już jawnie mówili, czego innego Ryszcha królowa się obawiając, zabrawszy klenoty, dwie koronie króla i królowej, z synem do Sasy do brata Henryka cesarza ujachała, który ją opatrzywszy według stanu, syna jej Kazimierza do Włoch na naukę posłał, tam do klasztora Kluniackiego miedzy bracią Benedyktynów wstąpił.

Polska i postronnymi walkami strapiona, i domowymi roztyrki uciśniona przymusiła prawdziwe ojczyce ojczyzny, zabiegając upadkowi, o dobrym Rzeczypospolitej myślić. Złożono przeto sejm do Gniezna, gdzie po długich namowach na Kazimierza zezwolili, onego szukać, przeprosić, do Polski przyprowadzić zamknęli. Do tego pewne zacne posły naznaczyli, którym to zlecili, aby naprzód do królowej stąpiwszy onę pozdrowili, do Kluniaku potem się udali, co i czynili. Gdy do Kluniaku posłowie przyjechali, naleźli Kazimierza w kapicy, którego z płaczem prosili, aby na ojcowskie miejsce do Polski jachał. Takież opata prosili dawszy mu wielkie dary, aby go z kapice wolno wypuścił. Opat rzekł wszytko uczynić jeśli od papieża mieć będzie dozwolenie, bo już jest dyjakonem, nie mam ja tej mocy, abym go mógł świeckim uczynić.

Słysząc to jachali prosto do Rzyma, tam papieżowi dawszy dary, prosili go, aby im dziedzica wypuścić na królestwo swe z klasztora kazał. Papież Benedykt IX zlutował się nad Polaki, dopuścił im tego ustawiwszy im pokutę wszystkim wobec, pieniądz od każdej persony dawać do Rzyma, co zową świętopietrze, wtóre, włosy strzyc, trzecie, na wielkie święto zawijać głowę białym jakim cienkim suknem jako stołą.

Przyjęli to posłowie i do Kluniaku z listy papieskimi jachali, Kazimierza z klaztora wzięli, z nim prosto do Seweldu do matki królowej stąpili, która acz mu do Polski jechać broniła, wszakże potem obie koronie mu wróciwszy, do Polski go poczciwie za pomocą Henryka cesarza z wielkim kosztem wyprawiła, który przyjachawszy od wszystkich był z radością przyjęty.

Ten był napierwszy król w Polszcze, który pismo łacińskie umiał. Koronowany w Gnieźnie przez Stefana biskupa gnieźnieńskiego, roku 1041. Tymże sposobem Wojsiłek, Mendoga króla litewskiego syn, albo czerniec z klasztoru pińskiego, który sam założył nad Niemnem, na Wielkie Księstwo Litewskie był wzięty i podniesiony roku 1264.
OD KOGO MAZUROWIE RZECZENI I JAKO Z PRUSAMI OD KAZIMIERZA PORAŻENI A O OBIESZENIU PIERWSZEGO ICH PANA

CAPUT XII

Po śmierci króla polskiego Mieszka, w interregnurn Maslaus albo Masos, podczasy, nieboszczyka króla, widząc roztargnieniu pogodę, płocki powiat opanował, a mając po sobie gromadę ludu, państwu temu od imienia swego nazwisko Mazowsze dał, ufając już siłam swoim. Gdy Kazimierz obmyślawał pokój R,ze. pospolitej, do tego się naprzód udał, abyupornego a okrutnego Maslausa albo Mazosa, który ustawiczne wtarczki do Polski czynił, skrócił. Przetoż zebrawszy wojsko do Mazowsz ciągnął.

Ochotnie też Maslaus z swojemi się gotował, mając wieść o tym, a wyjechawszy z wojskiem królowi bitwę dał. Porażeni Mazurowie i rozproszeni musieli królowi zwycięzcy czołem bić. Mąslaus zaś tyran, nie ufając swoim, do Prusów poganów się udał, u których pomoc szukał, jakoż u poganów na krześcijany prętko znalazł. Jadwieżów też pobratyniów pruskich w tym używał, z którymi się zgromadziwszy do Mazowsza ciągnął, a ziemię nie osadzoną w ten czas łatwie wziął.

Kazimierz jako skoro o nieprzyjacielu się dowiedział, wszy co mógł nawięcej ludu (którego naprętce wiele nie mógł mieć), przeciw zdrajcy ciągnął. Maslaus też jakoby pewien zwycięstwa, ufając w mocy i w mnogości okrutnego ludu pogańskiego, króla u Wisły czekał. Gdy blisko siebie obozmi stali, Kazimierz niejako dla nierównego pocztu nieprzyjaciół był strachem. zjęty, czym uczynił złą myśl żołnierzom swoim. Ale w Bodze ufanie kładąc a sprawiedliwą wojnę zaczynając, pierwszym się też zwycięstwem ciesząc, rzecz o tym do wszystkiego rycerstwa ozdobną uczynił, którą tak ich serca animował, że wszyscy krzyknęli bić się do gardł.

Dał znak potkania, nieprzyjaciele także, okrzyki ogromne, głosy różne aż pod niebo rozbijają. Poganin nielutościwy oślep bije, naszy mężnie (choć nierówno) odbierają. Porażeni na koniec pogani tył podają, a naszy tym barziej przypierają. Okrutna porażka, że jako Pruska Kronika świadczy, Prusów, Jatwieżów i innych poganów na placu 15 000 zostało, a pojmanych 2000 było.

Maslaus do Prus przedsię po porażce uciekł, mając o Prusach (iżby mu znowu przeciw Kazimierzowi królowi polskiemu pomoc dać mieli) tę nadzieję, ale go barzo omyliło. Bo Prusacy dostawszy go, mszcząc się swych braci na wojnie pobitych, zadawszy mu wielkie męki, na wysokiej szubienicy pana Maslausa obiesili, pośmiewając się z niego tymi słowy: Wysokimeś być pragnął, wysokoż wiś. Tak zły rady sprawca źle zginął, a imię jednak od siebie Mazowszu zostawił. Prusowie obaczywszy się, łaski u króla żądali, którą też otrzymali. Trybut zatrzymany oddali i dawać na potem ślubowali, tak się pokój stał.
BOLESLAW PRUSY FORTELNIE PORAZIŁ

CAPUT XIII

Po śmierci Kazimierza króla polskiego, który umarł roku 1058 a w Poznaniu pochowan, na królestwo Bolesław, rzeczony od dobrego serca Śmiały, był koronowany w młodych leciech, którego młodość Prusowie sobie lekceważąc, tudzież zabawionego widząc czeską wojną, do Pomorza wtargnęli, przebywszy Wisłę, bez lutości ziemię plundrowali, co się nawinęło żywili, plonów do domu wiele nabrali. Obawiając Polaków, mocną twierdzą nad Wisłą, gdzie teraz Grudziądz, zbudowali, Gródek nazwali, łupy, których z Polski nabywali, tam składali. Tak srogie wojska zbierali, że wszystką pomorską ziemię mało nie osiedli i opanowali Bolesław uspokoiwszy burdy z książęciem czeskim Bratysławem i pokój utwierdziwszy krewnością (bo za żonkę Bratysław króla polskiego Bolesława siostrę Swentochnę wziął) do Prus wielką się mocą ruszył, ale bitwy dać nie chcieli, a Gródka pod nimi dobyć mocą nie mógł, bo ze wszech stron dobrze był obwarowany, fortylem ich, a nie jawną bitwą, której się zbraniali, pożyć umyślił. Ruszył się tedy z wojskiem jakoby chciał nazad do Polski, zaniechawszy nieprzyjaciół, jechać, ale przyszedwszy w ciasne kąty, cicho z wojskiem leżał, cyhając na pogany. Prusowie mniemając, aby król do Polski odjechał, z swoich jamwychodzą, aż śmielszy, że przed sobą nikogo nie widzą, radzić zaczęli o wtarczce do Polski i nie mięszkając na to się zgotowali, czego gdy się król przez śpiegi pewnie dowiedział, z wojskiem swym ochotnie przeciw im się spieszył, a przeprawiwszy przez Ossę rzekę. na niespodziałe ogromnie uderzył i na głowę poraził i tak zaś pomorską ziemię, którą oni już mało nie wszystkę byli opanowali, wziął a Prusy po staremu pod swą moc podbił roku 1059.
POMORZANIE I PRUSOWIE Z PODDANOŚCI SIĘ WYŁOMIWSZY, SZKODY CZYNILI ALE KILAKROĆ OD POLAKÓW PORAŻENI

CAPUT XIV

Pomorzanie i Prusowie pogani nowego króla Władzisława Hermana polskiego zabawionego wojną czeską i morawską widząc, wybili się z posłuszeństwa a szkody w Polszcze czynili, hołdu dawać nie chcieli, przeciwko którym król z ludem Sieciecha wojewodę krakowskiego, hetmana wyprawił. Stoczyli z sobą bitwę w dzień Wniebowzięcia Panny Maryjej, na obie stronie równi sobie będąc, zwycięstwo niepewne alić pogani gdy tył podali, naszym serca dodali, w nich wielką szkodę uczynili. Łaski potem prosić musieli i posłuszeństwo z danią obiecali roku 1083. Zaraz po odjeździe wojska królewskiego przyszła wieść, iż Pomorzanie i Prusowie wiary nie trzymają, szkody czynią. Król tym obruszony, zaraz w miesiącu lutym, z małym, jak naprętce zebrać mógł ludem, ale jednak przebranym, rozdzieliwszy lud na dwa ufy, ziemię pogańską wzdłuż i wszerz ogniem i mieczem; żadnego odporu nie mając, wojował a z łupem wielkim i się nakierował.

Pomorzanie z Prusy sąsiady, co się byli w jaskinie pokryli, dowiedziawszy się o małym ludu królewskim, zgromadzili się co narychli w pogonią za królem, co szpiegirze, które za sobą król zostawił, jemu tudzież, że w piąci milach są za nim, znać dali. Rycerstwa swego Władzisław radził się, co by czynić miał, jeśliż ujeżdżać, albo się potkać z wielkością ludu małym pocztem. To jednomyślnie rycerstwo polskie zamkło, że wolą poczciwie umrzeć niż uciekać, bo to niesłuszni rycerzom i panom przed sługami i hołdownikami swymi uciekać.

Potkali się tedy mężnie o trzeciej godzinie na dzień, a trwała wątpliwa bitwą aż do zmierzchu, tam potem szyki pomylili Pomorzanie i zwyciężeni tył podali. Polacy z zwycięstwem, obciążeni plony do Gniezna jachali, bo Wielkanoc święta zachodziła. Gdy król zwykłe z swoimi nabożeństwo odprawił, wypoczynąwszy żołnierzom i bydłu, zebrawszy ludu więcej zaś do Pomorza ciągnął, a one mocą z Prusami do posłuszeństwa przywiódł, gdy pierwej do niego przyszli łaski żądać, wydając przyczyńce rebelii, których na gardle król pokarał roku 1060.

Niedługo trzymali słowo Pomorzanie, abowiem znowu królowi wtargnęli w ziemię i Miedzyrzecz na saskiej granicy wzięli przez zdradę i wiele korzyści wygnali. Władzisław król gdy to usłyszał, tudzież Sieciecha . hetmana z ludem wyprawiał. Bolesław też królewic ojca prosił, aby go tam ku dobywaniu zamku posłał. Ociec dziwował się chęci jego w młodych leciech ku rycerskim rzeczam i acz mu tego z pierwu zbronił, potem na to zezwolił i ufiec jeden ludu z niektórymi pany jemu poruczył, Sieciech, aby wszystko rządził (jako doświadczony hetman) rozkazał. Którzy gdy oblegli Miedzyrzec, szturmowali przez ustania gwałtem k niemu, ale mu nic uczynić nie mogli, gdyż mocno obwarowany był.

Głodem umyślili Polacy przymusić Pomorzany do podania zamku, co oni zrozumiawszy, chlebem i mięsem z zamku pogani ciskali na Polaki. Tym poruszony Sieciech chciał odstąpić, mniemając tam wiele żywności być. Ale Bolesław królewic we 12 leciech będąc, tak powiedział: „Wierzcie mi iście, iż ludzie ci żywności nie mają, jedno nas tak fortelempodchodzą i zbyć chcą, ale poleżmy jeszcze a tego doznamy”. I kazał Bolesław królewic polski przeciw ich chytrości kilka domów budować około zamku i gontami pobijać, bo tam drzewa dawając znać, iż tam zimować chcą. Bacząc to Pomorzanie posłali z wielkimi dary do Bolesława królewica podawając mu zamek i wszystko co jest w nim, zachowawszy tylko zdrowie swoje. Królewic przyrzekł uczynić i także się stało, nadgrodziła się irn wszystka utrata przez roztropność króla młodego Bolesława, zamek wzięli, do domu się potem z radością wrócili.
WYWOŁAŃCY PRZECIW WŁADZISŁAWOWI INNEGO KRÓLA OBRALI, DO KTÓREGO POMORZANIE I PRUSOWIE PRZYSTALI A O PORAŻENIU ICH

CAPUT XV

Sieciech, wojewoda krakowski i hetman wielki, w łasce u króla będąc, wszystkę prawie Rzeczpospolitą Polską w swej mocy miał i jakoby królem samym władał, z czego u innych w nienawiści (jak i teraz tego dosyć najdzie) był. Przystrzegał on jednak rządu dobrego, a występne jedne na gardle, drugie wywołaniem z ziemi karał, którzy bezpieczne mięszkanie mieli. Tę przyczynę mając Wratysław król czeski, nieprzyjazny Polakom, wywołane poduścił, aby innego króla sobie obrali, a tej nędzy się odjęli.

Zbigniew był Władzisława króla polskiego nie jasnej żony syn, którego gdy ociec na naukę, aby duchownym został, do Niemiec posłał, on dla wstydu klasztora wstąpił. Tego to Zbigniewa król czeski radził, aby wywołani Polacy za pana wzięli, co i uczynili, on im pomocy ludem dodał. Zbigniew wyszedszy klasztora za żądaniem Polaków wywołańców, z pomocą króla czeskiego do Kujaw wtargnął, przystali k niemu zaraz Prusowie i Pomorzanie i tak społem królewskie ziemie brać i posiadać poczęli. Przeciw którym król Władzisław, ociec Zbigniewa, z wojskiem przyciągnął, nie lenił się też i Zbigniew syn.

Bitwa okrutna z obu stron się stała nad jeziorem Gopłem, przemogła strona Władzisławowa, nasiekli nieprzyjaciół moc wielką, ostatek w jezioro wegnali, stądże woda w jezierze krwią ludzką i ścierwami zarażona, przez wiele lat ludziom pożyteczna być nie mogła. Zbigniew widząc gwałt do Kruszwice uciekł, ale go tam ociec prętko doszedł, onego żywo poimawszy; miasto obfite i budowne na łup żołnierzom dał, że onemu zachowanie tam dali. Na przyczynę potem Marcina arcybiskupa gnieźnieńskiego i innych panów, Władzisław król Zbigniewa wypuścił, za syna zeznał i pewne księstwo jemu naznaczył.

Umarł potem król Władzisław roku 1102, mając lat wieku swego około 59. Królował lat 20, w Płocku pochowany. Na miejsce ojcowskie Bolesław obrany i koronowany z radością ludu pospolitego roku 1103.
O DOBYCIU BIŁAGRODA I PODANIU INNYCH MIAST POMORSKICH I NAWRÓCENIU POMORZAN NA WIARĘ KRZEŚCIJAŃSKĄ

CAPUT XVI

Pomorzanie nie przestali jednak szkody czynić w Polszcze, mając po temu pana, który ich podburzał, Zbigniewa, który na udziale nie przestając, chciał wszystko pod Bolesławem opanować, do czego Pomorzan i Prusów używał, ale zawsze przez Bolesława są porażeni. Trafiło się, iż król u ziemianina na kiermaszu (jak mówią) będąc, z fortunnego powodzenia był wesół i wsiadł na konia, wziąwszy z sobą sto koni lżejszych i Skarbimirza hetmana, jechali na łów. A gdy W dąbrowach, trafili na trzy tysiące Pomorzan, ; się cicho skradali zabić Skarbimirza hetmana, im był wielkie szkody poczynił.

Król Bolesław jako lew krzyknął a uderzył na nie z swym małym pocztem, przerażając ich ufy, tam i sam rozpędził je, aż go jeden rycerz od tak zbytnej śmiałości odwiódł, gdy widział, ano pod nim z konia wszytkie wnętrzności wyszły. Tamże też oko stracił Skarbimirz hetman. Król spracowany do swych się godujących wracał, potkał się z nimi, a oni już na ratunek jechali, tam wszyscy królowi mieli za złe, iż z małym ludem tak śmiele poczynał, rozwodząc mu rozmaite przygody.

Wytchnąwszy nieco król Bolesław z wielkim wojskiem do Pomorza się ruszył, chcą się swego pomścić, tam zaś nieposłuszne do poddaności mocą przywiódł. Biłagrodzanie tylko poddać się nie chcieli. Posłał do nich król dwie tarczy, jednę błękitną, drugą czerwoną, aby sobie obierali co lepszego, pokój czy walkę. Hardą na to królowi odpowiedź dali, wziąwszy obiedwie tarczy rzekli: „I sławne zwycięstwo krwią polską i pokój sobie niedługo sprawiemy”.

Przyszańcował się co narychli Bolesław pod Biłagród, miasto na ten czas bogate i ludne, mocą go wielką dobywając wziął, starsze wysiekł, ale pospólstwu, które u nóg jego padało prosząc o łaskę, już nie nad nimi, ale nad żonami i dziećmi ich (lutość mając), jako król lutościwy przepuścił. Bacząc drugie miasta cnotliwe a łaskawe jego przeciw nieprzyjaciołom zachowanie, dobrowolnie się mu poddawały, jako Kamieniec, Kolberk, Wieleń, Koszmin i inne miasta pomorskie. Czarnków też wziął i dał Gniewimirowi dziedzicowi z łaski, którego sam okrczcił z wszystkim rodem jego.

Tegoż czasu Pomorzenie do Spicymiru wsi bez wieści wpadli, tam jako pogani na kościół się rzucili, gdzie był na ten czas w małym poćcie W Marcin arcybiskup gnieźnieński, który usłyszawszy ten tumult, skrył się ze strachy, a pogani złupiwszy kościół, archidyjakona gnieźnieńskiego, mniemając by arcybiskup, z sobą wzięli. Tak je Pan Bóg pokarał (jako piszą kronikarze), że je z żonami i z dziećmi wielka niemoc popadała, iż się o ściany tłukli, drudzy poszaleli, a sami się z sobą bili, drapali i kąsali na sobie ciało etc. Obaczywszy kaźń Bożą na sobie, archidyjakona z przętem kościelnym nazad odesłali, sami się też pokrzcili a wiarę krześcijańską przyjęli.
O SROGIEJ PORAŻCE POMORZAN I PRUSÓW POD NAKŁEM A JAKO DWAKROĆ KRÓL BOLESŁAW NAKIEL WZIĄŁ

CAPUT XVII

Nie chcieli być i po szkodzie mądrzy Pomorzanie, czynili jednak z Prusami pogany szkody królowi w Mazowszu i indzie, przeciw którym Bolesław wielkie wojsko zebrał, a do Pomorza przybywszy miasto i zamek dobrze obwarowane Nakiel obegnał. Co widząc Pomorzanie, obywatele miasta, iż się mocy królewskiej odjąć nie mogli, prosili przymierza na dni 15, i otrzymali, tymczasem do swych o ratunek posłali. Pomorzanie wziąwszy na pomoc Prusy, z którymi mocno sprzysięgli, cicho bez znaków przez lasy pod Nakiel przyszli w dzień Wawrzyńca świętego. Polacy nabożeństwem dnia tego zabawieni, o nieprzyjacielu wiedząc, gdy z końca lasu nieprzyjacielskie znaki ujrzeli, do zbroje się rzucili, w czym mieli folgę od nieprzyjaciół, którzy okopując się, na niespodziałe zaraz nie uderzyli. Bolesław widząc, iż się dobrze okopali, rożnami i włóczniami gęsto ostawiali, ognie też z przodku blisko Nakła podziałali, nie lękł się tego, na dwoje wojsko rozdzieliwszy, z jednym Skarbimirza hetmana posłał, któremu z przodku gdzie jedne wrota mieli, na nie uderzyć kazał. Co gdy Skarbimirz uczynił Pomorzanie z Prusami mniemając to być lud wszystek, wszyscy się naprzód obrócili. Tam z tyłu dopir wały, rożny rozrzuciwszy, król Bolesław z ogromnym okrzykiem na nie z ludem swym uderzył, rozgromił, ł tak, iż ich na placu zostało (jako Kronika Pruska świadczy) 40 000, a 2000 poimanych Polacy wzięli. Nakielscy widząc swych przegraną dobrowolnie z innych miast sześcią się poddali.

Te nakielską dzierżawę dał król Swatopołkowi jednemu z rycerzów swych, z domu Gryfów, godnemu czci i wiary, ale się inaczej nalazło, bo mając potajemne z Pomorzany porozumienie, złamawszy przysięgę, królowi się przeciwiał. Miał wolą Bolesław roku 1118 je uskromić, ale dżdże ustawiczne od tego go hamowały, które tak wielkie były, że ani siać, ani żąć ubodzy prze wielką powódź nie mogli, co i w innych krainach było.

Te niepogody snadź znaczyły te cuda, że przed tym po zachodu słońca na trzy godziny tak zarzyste niebo było, jakoby gorzało. Pogodny czas potem ma jąc, król ruszył się do Pomorza ochotnie. Chcąc też już ostatecznego szcześcia Pomorzanie skosztować, Prusy sprzysięgłymi swymi pospolite prawie ruszenie uczynili, nie wypuszczając żadnego do boju godnego, mocnie się zgotowali. Stoczyli krwawą z obu stron bitwę i wątpliwą, bo Pomorzanie z Prusy wielkością, Polacy męstwem przewyższali. Nie mogła mnogość poganów wytrzymać męstwa rycerstwa polskiego, pomieszawszy się ucieczką gardł bronili, a Polacy po nich, ale za rozkazaniem królewskim nie mordowali ludu, tylko więźniami brali, aby ziemia nie spustoszała. Pogani też dobrowolnie się podawali. Swatopołka potem na Naklu obległ, ale iż się był dobrze opatrzył, tudzież że zima dokuczała, wziąwszy syna Swatopołkowego w zakładzie i wojenne nakłady z Nakła, odjachał a Swantopołkowi winę z nakielskimi przepuścił.

Lecie zaś nowymi burdami Swatopołkowymi król poruszony, tak mężnie Nakła dobywał, iż zwątpiwszy o sobie naklanie u króla łaski prosząc, tylko zdrowie uprosili, a Swatopołka wydać musieli, którego król na wieczne więżenie (jako zdrajcę) dał. Nakieł wziąwszy, wszystkę pomorską ziemię król opanował, a do wiary krześcijańskiej (którą dwakroć przed tym przyimowali porucali) one z książęciem ich Warcisławem przywiódł, którą i po dziś dzień trzymają.
BOLESŁAW KRÓL POLSKI DO KRÓLESTWA DUŃSKIEGO JACHAŁ, ALE KRÓLESTWA SOBIE PODANEGO PRZYJĄĆ NIE CHCIAŁ

CAPUT XVIII

Miał Bolesław na dworze swym człowieka rycerskiego z duńskiego królestwa, Piotra, który sławą zacnego pana ujęty z Danii do króla służyć przyjachał, z czasem układnością i cnymi sprawami tak sobie wszystkie prawie sposobił, iż żadnego nie było, który by mu łaski królewskiej (którą miał) zajrzał. Stąd od Bolesława grabią skrzyńskim jest uczyniony i innymi godnościami uczcony. Ociec tego Piotra, Wilhelm, Henryka króla duńskiego nawierniejszy a wielkiej godności człowiek, gdy Abel króla brata zabił i królestwo wziął, mając w swej mocy potajemnie skarby królewskie, Wilhelm synowi Piotrowi do Polski dał o tym znać, a iżby z pocztem ludu po te skarby przyjachał, napominał.

O czym gdy Piotr królowi sprawę dał, słuszne k temu król u Gdańska okręty gotować kazał, zebrawszy potem sposobnych żeglarzów sam i z Piotrem do duńskiego królestwa jachał, gdzie tę wieść puścił, iż krzywdy zamordowanego króla nad mężobójcą bratem mścić się chciał. Co szlachta i panowie duńscy usłyszawszy Bolesławowi przypadli, zamki i miasta podali. Abel zaś tyran widząc się być od swych wzgardzonego i opuszczonego, uciekł. Tam potem Duńczycy spólnym zezwoleniem Bolesława króla polskiego żądali mieć sobie za pana, ale Bolesław wymówiwszy się z tego kazał, aby miedzy sobą króla godnego podług woli swej obrali, ofiarując mu się przeciw nieprzyjaciołowi każdemu pomagać.

Także uczynili, a król postanowiwszy pokój w Danii, skarby zabrawszy, z Piotrem grabią skrzyńskim do Polski szcześliwego wiatru używając, w krótkich dniach przybył roku 1124. Wysiadszy z okrętów od poddanych swych Prusów trybutu chciał w Samlandzie,I którzy dać się go zbraniali, przetoż Polacy stoczyli z nimi bitwę, porazili Prusy i mięszkając w ziemi przez ośm niedziel, ziemię bogatą i ludną wypustoszyli, a z łupy wielkimi do Gdańska się wrócili.

O tym Pietrze Duńczyku grabi skrzyńskim, wyższej mianowanym, muszę tu nieco dołożyć. Gdy po śmierci Bolesława króla Władzisław na królestwo wstąpił, jako starszy nad bracią inną, za powodem potem Krystyny żony swej chciał i państwa braciej od ojca wydzielone posieść, onych z poddanymi do swej poddaności przywieść. O co częste bitwy mieli, nie oparł się o to nikt, jedno Wszebórz wojewoda sędomierski i hetman koronny, Piotr też Duńczyk, którzy króla napominali, aby bratersko według testamentu ojcowskiego z bracią żył. Obraziło to (jako pospolicie bywa, że veritas odium parit) króla, który gdy zwierzył tego Krystynie żenie swej, obmyślawała to, jakoby się tego osobliwie nad Piotrem pomściła. Dobieszowi tego (w którym się kochała, człowiekowi młodemu, ale gońcy sławnemu) się zwierzyła, onego też potajemnie prosiła i rozkazała mu, aby Piotra nieznacznie dla wzruszenia ludu pospolitego poimał, a do niej żywo przyniósł.

Trafiło się, iż Piotr Duńczyk dziewkę wydawał za mąż za Jaksę książe serbskie, a jej wesele we Wrocławiu sprawiał. Prosił tedy Dobiesza, o zdradzie nic nie wiedząc, żeby mu k woli na weselu na ostre gonił. Uczynić to obiecał Dobiesz ochotnie, mając swe na sercu i przyprawiwszy się k temu do Wrocławia jachał, tam Piotra na drodze poimał i do królowej go przyniósł, która mu dała język urżnąć i oczy wyłupić. Wszakże potem z dziwnego Boskiego przejźrzenia i mówił i widział przez pięć lat. A gdy umarł we Wrocławiu Szląskim, gdzie przez ten czas mięszkał, w kościele Wincentego Świętego, który on sam zbudował, z wielką czcią pochowany. Ten to Piotr, jakom wyższej pisał, z duńskiego królestwa silne skarby z królem Bolesławem wyniósł, których marnie nie obracał, ale za nie 70 kościołów w Polszcze na różnych miejscach zmurować dał i hojnie je nadał, z których drugie i dziś stoją. Teraz wszystko kuchnia zje.
BOLESŁAW CRISPUS PRUSY PORAZIŁ, DO HOŁDU I PRZYJĘCIA WIARY KRZEŚCIJAŃSKIEJ PRZYWIÓDŁ, ALE POTEM OD NICH SRODZE PORAŻON

CAPUT XIX

Roku Pańskiego 1164 był król w Polszcze imieniem Bolesław, Crispus od kędzierzawych włos rzeczony, ten z wojskiem wielkim do Prusów pogańskich się ruszył, wszerz i wdłuż ogniem i mieczem okrutnie ziemię zwojował, a Prusy, że żądali łaski, przymusił. Której im pokazać nie chciał, ażby przysięgli trybut królowi na każdy rok dawać i porzuciwszy a popaliwszy swe bałwany, na wiarę się krześcijańską okrzcić. Co gdy Prusowie przyjęli i przysięgą to swą potwierdzili, łatwie królewską łaskę otrzymali.

Poburzyli tedy bogów swych fałesznych bałwany, a na to miejsce jedynemu prawdziwemu Bogu kościoły pobudowali, pokrzcić się i z dziećmi dali, co jednak nie z chęci, ale obawiając się czego gorszego czynili, jako się niedługo potem pokazało. Bo jako skoro król odjechał z wojskiem, do smrodu się zaś swego wrócili, ledwo rok wytrwawszy w wierze krześcijańskiej, zaś jawnie bałwany chwalić poczęli, wyrzuciwszy kapłany z obrzędy krześcijańskimi, kościoły splugawili. A obawiając się, żeby tego nie przypłacili, do króla z wielkimi dary posłali, opowiedając się, iż oni z posłuszeństwa jego się nie wyłamują, ale owszem jemu wiarę zupełną chować chcą. Tylko proszą, aby do wiary nie byli niewoleni, gdyż wszystek lud woliałby nie wiem co cierpieć, niż ojcowskich bogów i zwyczajnych obrzędów odstąpić.

Nie oparł się o to król jakoby się godziło, gdy słyszał, że wiary jemu nie łariiią- i przetoż tak posły od. prawił, jakoby na to zezwalał. Więcej ważąc powagę majestatu swego niż Boskiego. Albo darami tak zmamiony, które i mądrych serca ślepią. Nie myśląc, że niepohamowany upór, któremu raz wodzy popuszczą, Czego jednak na niezbożnych Prusach jawny przykład został, bo oni widząc, iż im pierwsza wina spełzła, zhardzieli b i jawnie królowi z poddaności się wyłamali, urzędnika jego precz wygnali, z wielką potem mocą chełmską ziemię i Mazowszę okrutnie burzyli, a wiele więźniów i dobytka nabrali.

O czym do Bolesława gdy wieść przyszła, bez mięszkania za nimi z małym ludem w pogonią się udał, ale już byli pogani uszli. Roku zaś 1167 nagotowawszy się Bolesław dobrze mocą do Prus ciągnął, w ten czas na zdradzie dwaj Prusowie przystali do króla, czyniąc się wygnańcami, a świadomymi w pruskich ziemiach, przeto im sprawę i wodztwo poruczono wojska. Którzy w pustynie, lasy, błota i trzęsawice wielkie a w ciasne kąty lud zawiedli, że nie mogli ani nazad, ani naprzód wynidź, tam je Prusacy haniebnie porazili, że prawie co celniejsze rycerstwo polskie tam poległo. Tam też Henryk księże lubęlskie i sędomierskie, mężnie się z nimi bijąc, zabit. Kazimierz potem, brat Henryka tego, będąc królem polskim, nad Prusami i śmierci swego brata się mścił i nieposłuszne skrócił, a do poddaności i dawania dani zaś przywiódł, w czym też wziął zakład 100 Prusaków.
O SWATOPEŁKU ZDRAJCY KTÓRY KRÓLA PANA SWEGO ZABIŁ

CAPUT XX

Leszko Biały, od włos białych rzeczony, na królestwo polskie wybrany roku 1194, Swatopełka syna Mszczujowego starostą nad Pomorzany przełożył, z tym sposobem, aby to księstwo jemu i potomkom jego królom polskim w cale zachował, a każdego roku trybut tysiąc grzywien śrzebra litego do skarbu oddawał, co wszystko ziścić królowi Swantopeł obiecał i przysięgą tego podparł.

Wyniesiony potem szcześciem, a skarbami umocniony nie pamiętając na przysięgę swą, trybutu żadnego dawać nie chciał. Roku tedy 1227 Leszko sejm złożył w Gąszawie, folwarku mnichów trzemeszeńskieh blisko Żnina, na który pozwał Swatopełkę starostę pomorskiego oblicznie dla zadzierżenia trybutu. Zjazd tam niemały, był Henryk Brodaty książe wrocławskie, Konrad mazowieckie i kujawskie, Wincenty arcybiskup gnieźnieński, Wawrzyniec biskup wrocławski, Michał kujawski, Paweł poznański, Wawrzyniec lubuski, Ginterus płocki biskupi i innych wiele panów.

Swatopełk jako chytry widząc być ten zjazd przeciw sobie, posłał posły swoje do króla, prosząc, aby za złe nie miał, iż na ten czas być nie może, ale na inny czas gotów się będzie stawić. Czwartego dnia sejmu do łaźni król z przedniejszymi szedł, o czym gdy Swatopełk, się z wojskiem na nie skradał, od szpiegów wiadomość wziął, uderzył na namioty i gospody ich, a co mu się nawineło, nie żywił. Król Leszko usłyszawszy ten tumult, nago z Henrykiem Brodatym z łaźni uciekł, a na koń wpadszy, ujeżdżał. Swatopełk puścił się po nim i dogoniwszy króla we wsi Marcinkowie zabił. Henryk Brodaty wrocławskie książe ranion barzo, którego by był pielgrzym służebnik nie przyległ, byłby zabit, w lektyce potem do Wrocławia niesion. Inszy panowie i biskupi jedni poranieni, drudzy poimani byli. Żałosne toich było przespieczeństwo, jakoż to wielu ich potyka, co sobie lekce nieprzyjaciela ważą. Od tego się czasu Swantopełk za księże pomorskie pisać począl. Leszkowe ciało w Krakowie z żałością ludu pospolitego jest pochowane.
O POCZĄTKU KRZYŻAKÓW I PRZYŚCIU ICH DO PRUS

CAPUT XXI

Roku Pańskiego 1188 Balduinus królem hierozolimskim będąc, był wielce ściśniony od pogan, którzy z mocnego miasta Akony wielkie w Ziemi Świętej szkody czynili. Przetoż do innych krześcijan pilnie o pomoc pisał, prosząc. Wyprawiło się na tę potrzełochów, Longobardów, Wenetów 60 galer, w których było 50 000 ludu godnego do bitwy.

Z Francyjej także i z Niemiec wiele ludzi pobożnych, częścią dla nawiedzenia mieść onych, częścią dla ratunku swoim ochotnie się tam spieszyli, do czego mieli osobny okręt Crake rzeczony. Oblegli potem wielką mocą krześcijani Akonę miasto i przez cały rok pod nim szturmując bez przestania, leżeli, z wielką szkodą ludu krześcijańskiego, gdzie wiele rannych, chorych było którzy tam i sam żadnego opatrzenia nie mając (jako na wojnie) leżeli, drudzy od głodu i ciężkich ran umierali.

Znaleleźli się tam ośm bogobojących mężów, których miłość krześcijańska do tego przywiodła, że się onych chorych opatrować podjęli. Miedzy którymi jeden był mieszczanin z Lybku, ten dał żagel z okrętu rzeczonego Craka, z którego uczynił namiot, a podeń chore, ranne , ułomne zebrali i z wielką pracą a kosztem opatrowali, tak iż wiele przy zdrowiu zostało, którzy bez opatrzenia pomrzeć by byli musieli.

Gdy już dobyli Akony krześcijanie, tam pobożni męże założyli szpital prze ranne i chore, a tym pilniej je opatrowali, których przykładem Balduinus król przywiedziony w Hieruzalem także założył, a szpitalem Panny Maryjej, jak i w Akonie, nazwał. Starsze ku temu postanowił, którzy by pieczą o chore mieli. Nad tymi szpitalmi pierwszy był postanowiony mistrz Henryk z Wapolt, który z swoją bracią wyzdrowiałą i z innymi pobożnymi rycerzmi, gdy było potrzeba na wojnę jeżdżał i mocny odpór poganom dawał.

Do tego zakonu potem barzo wiele książąt, grofów, szlachciców niemieckich przystawało, którym papież Celestinus tego imienia trzeci potwierdzenie zakonu dał, tytuł im przydawszy, aby się pisali bracia domu niemieckiego szpitala Panny Maryjej w Hieruzalem. Dał im też za herb krzyż czarny, a pod regułą zakonu Augustyna świętego żywot przykazał im prowadzić. Patryjarcha potem hierozolimski białym płaszczem a krzyżem czarnym z obudwu stron naznaczonym bracią tę przyodział i taki ubiór inszy na potem nosili.

Było ich naprzód, którzy ten habit zakonny przyjęli kapłanów siedm, a dwadzieścia i czterzy szlachciców nie kapłanów. Tym było dozwolono we zbroi miecz przypasawszy mszą odprawować, żaden brody nie strzygł, a na worze natkanym słomy według zakonu sypiali, ale to rychło potem zmienili, bo (jako mówią) za dostatkiem rozpusta. Długo czyniąc potem ci bracia Krzyżacy z Saraceny, Hieruzalem i inne miasta marnie utracili i stamtąd wygnani, przyszli do cesarza Frydrycha wtórego prosić o miejsce, gdzie by podług profesyjej swojej klasztor założyli i tam jako Bogu poślubili, do końca trwali. Cesarz nie zbraniał im tego, ale w tym czasie mając od Konrada książęcia mazowieckiego posły o tę rycerską bracią przeciw Prusom poganom, z chęcią tę bracią Krzyżaki w liczbie 2000 do Prus posłał. Założyli naprzód z onej stronej Wisły twierdzą Dębową, prawie przeciw Toruniowi, którą zowią Dybów (ale Dębów być ma), a stamtąd Prusy pogany trapili strzelbą przez Wisłę, iż im ustąpić musieli.
PRZYCZYNY PRZYŚCIA KRZYŻAKÓW DO PRUS I KONDYCYJE IM UŁOŻONE

CAPUT XXII

Konradus książe mazowieckie, będąc ustawicznymi najazdy Prusów zwątlony, na sejmie walnym z Chrystianem biskupem uradzili braciej Krzyżaków domu niemieckiego, rycerzów Krystusowych tytułu Panny Maryjej, wygnanych z Syryjej przez Saraceny, wezwać. Którzy przybywszy do Prus, z Konradem książęciem kontrakt czynili: postąpiło im księże wszystkę chełmską ziemię i cokolwiek jest miedzy Wisła, Mokrą i Drwiącą rzekami. Kondycyje te były u stron uchwalone, aby Krzyżacy przeciwko Prusom i Litwie poganom ustawicznie wszystkimi siłami walczyli. A gdyby ich uśmierzyli i zwyciężyli, aby zaś książęciu Konradowi ziemię chełmską wrócili. A wszystkie ziemie, których by kolwiek pod pogany dostali, z wynalazku godnych ludzi za równo z książęciem mazowieckim i jego potomkami dzielili. Polakom tez krześcijanom, aby żadnego gwałtu ani krzywdy nie czynili, ani ich nieprzyjaciołom radą, ani pomocą pomagali, ale przeciwko poganom na każdą potrzebę, aby gotowi im pomagać byli. A jeśliby co z tych kondycyjej wykroczyli, aby winę i karanie pobrania dóbr dla niewdzięczności odnieśli.

Taka była ugoda i postanowienie miedzy Konradem mazowieckim książęciem i przerzeczoną bracią Krzyżaki, których był na ten czas mistrzem Hermanus z Salce co też Grzegorz IX papież rzymski uchwalił i potwierdził. Przydał im też nadto książę Konrad dobrzyńską ziemię i Nieszowę w kujawskiej ziemi zamek. Biskup też płocki Gedeon dał im od biskupstwa swego niektóre dziesięciny i wieś z Wyspą Wielką. Tego postanowienia Krzyżacy taili, ale przywilej z bulli złotą Frydrycha II cesarza pilnie chowali i ukazowali, w którym im potwierdził dzierżawę chełmskie j ziemie z pomorską nadanie, których im nigdy Konradus książe nie dawał.

Dla tego potwierdzenia Frydrycha cesarza wielkie miedzy Polaki i Krzyżaki wojny były, aż się nieprawe przywileje połamały. Tak tedy siedm przedniejszych kontorów mając pod sobą 2000 żołnierzów domu niemieckiego, naprzód w ziemi dobrzyńskiej z książęciem Konradem landgrafem turyngeńskim (którego był do Rzymu jadąc Herman z Salce Krzyżakom mistrzem przełożył) osiedli, biorąc na się obronę Polaków i Mazowszan przeciw poganom Prusakom. A tu już tym rozdziałom koniec czynię, gdyż już tu według porządka.i mistrzów krzyżackich rzecz toczyć się będzie, to jest: który i kiedy obrany, co się za niego działo etc. namieniono będzie.

MISTRZ NAPIERWSZY SZPITALA PANNY MARYJEJ DOMU NIEMIECKIEGO, HENRYCH Z WAPOLT

Za panowania Henryka cesarza tego imienia V a papieża Klemensa III, Kazimierz Sprawiedliwy rzeczony szczęśliwie w Polszcze królował, w Akonie mieście zakonu krzyżackiego pierwszy mistrz (który u nich jako król albo książe był) Henrych z Wapolt był wybrany Roku Pańskiego 1190. Potem w piąci lat uczynił kapitułę albo zebranie swoich dla stanowienia porządku zakonnego, gdzie te rzeczv były postanowione: 1. Naprzód, aby brat występny przeciw swej regule ni od kogo sądzony nie był, jedno samego mistrza Zakonu albo od tego, którego by on na to wysadził, a kara była układana, o której by żaden obcy nie wiedział. 2. Nad bracią rycerstwem przy sobie sędziego postanowił i onego mocował miedzy nimi niesnaszki równać i nieposłuszne karać. 3. Pewną liczbę pacierzy na każdy dzień laikom naznaczył, bród nie golić, na strusakach sypiać etc., ale to prętko zmienili.

Na tym urzędzie żył lat 10, umarł w Akonie i tamże pogrzebion.




WTÓRY MISTRZ NAWYŻSZY KRZYŻAKÓW

Otto Karpen po Henryku, szlachcic niemiecki, na mistrzowski urząd był wybrany za Filipa cesarza II a za Innocencyjusza III papieża rzymskiego, za Miecsława Starego króla polskiego czasów, roku 1200, którego też roku straszne w Polszcze ziemie drżenie przez kila dni było.

Ten to mistrz dał. pieczęć napierwej Zakonowi podługowatą, z wyryciem osła i Panny Maryjej z Dziecięciem na nim siedzą


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRAT BRUNON dnia Wto 15:39, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BRACIA DOBRZYŃSCY Strona Główna -> POWIĄZANE Z ZAKONEM (cosas conectadas con la orden) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin