BRACIA DOBRZYŃSCY - FRATRES MILITES CHRISTI DE DOBRIN - Komandoria Krakowska

Forum BRACIA DOBRZYŃSCY Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Napad Prusów na Oliwę w 1224 r.


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BRACIA DOBRZYŃSCY Strona Główna -> POWIĄZANE Z ZAKONEM (cosas conectadas con la orden)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

BRAT BRUNON
BRAT RYCERZ




Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRAKÓW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:14, 14 Maj 2007    Temat postu: Napad Prusów na Oliwę w 1224 r.

PATSY NAPISAŁ
Cytat:
W miare obszerny tekst opisujący realia pogranicza polsko - pruskiego, misje cysterską, krucjaty bałtyckie, zakony rycerskie(w tym Braci Dobrzyńskich) osadzone na tym pograniczu itp. , polecam.
Biali mnichowie, bo tak zwano cystersów od koloru ich habitów, pojawili się na Pomorzu nadwiślańskim u schyłku XII wieku. Pełna ich nazwa: "Zakon Ojców Cystersów" pochodzi od nazwy burgundzkiej miejscowości Citeaux, która po łacinie brzmiała Cistertium.

Pierwsza wspólnota cysterska w Polsce powstała ok. 1140 r. w Brzeźnicy, zwanej później Jędrzejowem, chociaż po status opactwa pierwsze sięgnęło Łekno, skąd wywodził się pierwszy biskup pruski Gotfryd - który podstępnie uczynił siebie biskupem, jak orzekła cysterska kapituła generalna, zapewne pod wpływem stanowiska konkurencyjnych konwentów. Natomiast pierwszy klasztor cysterski na Pomorzu (w granicach dzisiejszej Polski) został erygowany przez Warcisława Świętoborzyca, krewnego panującego wówczas na Pomorzu Bogusława I, w Kołbaczu dokąd 2 lutego 1174 r. z duńskiego Esrom przybył opat Reinhold z grupą cystersów. Klasztor w Kołbaczu stał się macierzą klasztoru w Oliwie do którego w dniu 2 lipca 1186 r. wprowadziło się 12 cystersów z opatem Ditthardem.

autor: Hermann Hahn - Chrzest Subislawa przez opata Dittharda Cystersi oliwscy uważali, że początki kontaktów cystersko-gdańskich lokują się już w czasach Subisława (syna Świętopełka - tak Jerzy Wyrozumski) zwanego przez cystersów Starszym (zmarłego 23 stycznia 1187 r. - tak Zygmunt Iwicki; natomiast Błażej Śliwiński uważa, że śmierć Subisława nastąpiła o około 10 lat wcześniej, jeśli wogóle przyjąć, że nie jest to postać mityczna) i odnosili to do chrztu tego władcy Pomorza nadwiślańskiego. Bardzo liczne inskrypcje w dzisiejszej katedrze w Oliwie upierają się, że ten chrzest miał miejsce w 1170 r. Wykonanie woli ojca i pierwsze uposażenie cystersów oliwskich przypadło w udziale Samborowi I, który w 1188 r. nadał im siedem miejscowości. Dzięki wiedzy o lokalizacji niektórych z tych miejscowości, o ponad 100 lat wydłużają się tradycje sopockie, gdyż sam Sopot (Sopoth) został odnotowany po raz pierwszy w 1283 r. W pierwotnym nadaniu cystersi oliwscy oprócz samej Oliwy (in loco qui Olyva dicitur) otrzymali również miejscowości dające się współcześnie rozpoznać, a to: sopockie Stanowe, czyli Stawowie - dzisiaj tereny szpitala u zbiegu oliwskiej ul. Czyżewskiego i al. Niepodległości (tak Błażej Śliwiński) oraz Gransowi, czyli Gręzowo/Grenzlewo, obecnie Sopot Leśna Polana, na końcu ul. Reja przy leśnictwie sopockim - tak Anna i Henryk Paner, którzy wskazując na ulokowaną w tym miejscu osadę wczesnośredniowieczną z przełomu VIII/IX wieku przydają Sopotowi splendor ponad tysiącletniej ciągłości lokalizacji.

Na Pomorzu krzyżowały się dwie linie cysterskie: morymondzka (od klasztoru macierzystego w Morimond) oraz klerweńska od macierzy w Clairvaux. Filie cysterskie w Esrom, w Kołbaczu i w Oliwie należały do linii klerweńskiej, zaś Łekno do morymondzkiej.

Przyjęcie chrztu za pośrednictwem duńskich cystersów uważane jest za akt dużej wyobraźni politycznej Subisława (na miarę wyobraźni Mieszka I w 966 r. - tak Jan Wołucki) w obliczu szczytowania potęgi duńskiej na południowych wybrzeżach Bałtyku. Chrzest Subisława w 1170 r., to reakcja na podboje Waldemara Wielkiego (króla Danii 1157-1182) i biskupa Absalona, a bezpośrednim impulsem było zapewne zdobycie przez Duńczyków Rugii i zniszczenie świątyni w Arkonie w 1169 r.

autor: Zbigniew Tomicki Pogranicze pomorsko-pruskie do czasu rozpoczęcia misji pruskiej przez cystersów nie było specjalnie niespokojne. Podkreśla się, że po odejściu w V/VI w. z ujścia Wisły zasiedlających je Gotów i Gepidów wytworzyła się tu szczególna społeczność wieloetniczna. Określano ją nazwą Widiwarii (Winidari) - co być może podkreśla przewagę wendyjską w tej mieszance, w skład której wchodziły zapewne germańskie resztki Gotów i Gepidów, elementy plemion bałtyckich oraz napływających na Pomorze Słowian. Było to zjawisko zdumiewające, owo zgodne współżycie tak różnych grup, tworzących jednolitą strukturę społeczną. Oznaczało to także, że nie było możliwe wytyczanie granic narodowych zwłaszcza na sposób rozumienia tego zagadnienia w okresie późniejszym. O istnieniu granicy z Prusami zapewnia dokument "Dagome iudex" (992 r.) sporządzony w ostatnich chwilach życia Mieszka I lub tuż po jego śmierci. Brak jest jednak jakichkolwiek wskazówek co do przebiegu tej granicy. Rozsądnie się przypuszcza, a hipotezę tę wzmacnia przebieg misji św. Wojciecha (997 r.), że ową granicę wyznaczała rzeka Wisła.

Nie była to jednak granica nieprzekraczalna. Tak jak po pomezańskiej stronie Wisły widoczne są ślady osadnictwa słowiańskiego, tak samo po pomorskiej stronie Wisły występują liczne ślady osadnictwa pruskiego - w do dzisiaj zachowanych na zachód od dolnej Wisły kilkudziesięciu nazwach geograficznych pruskich i polskich utworzonych od pruskich podstaw słowotwórczych. Najstarsze nazwy z dorzecza dolnej Wisły są pochodzenia pruskiego: Mutelowe (Motława), Tuga (Tuja), Nogad (Nogat), Prusicin (Brzeźno w Gdańsku), Pruszcz Gdański, Orunia, Gymewa (Gniew). Z faktu tego można wyciągnąć wniosek, że ludność pruska pierwotnie zamieszkiwała po obu stronach dolnej Wisły. Niewątpliwie graniczny charakter Wisły w wieku XIII pomiędzy księstwem Świętopełka, a Zakonem Krzyżackim (tak jak przyjęto w pokoju na Kowalowym Ostrowie pod Świeciem w 1248 r.), być może odwzorowywał i bezpośrednio wcześniejszy przebieg granicy pomiędzy Pomorzem, a Prusami, a więc środkiem Wisły, a w delcie Wisły środkiem Żuław biegiem rzeki Tui.

autor: Zbigniew Tomicki Stan równowagi został zachwiany wraz z rozwojem ideologi krucjatowej i misyjnej. Po sukcesach I krucjaty (1096-1099) apetyty na podobnie łatwe sukcesy nabrali również zachodni sąsiedzi Pomorzan i Prusów. Stąd polski odzew na apele cystersa Bernarda z Clairvoix i bullę papieża Eugeniusza III o planowanej na rok 1147 kolejnej (II) krucjacie. Uczestnicy krucjat na południowych pobrzeżach Bałtyku uzyskiwali odpust i prawo noszenia krzyża, który w odróżnieniu do krzyża uczestników wypraw do Ziemi Świętej umieszczony był na kole.

Skandynawska obecność w IX-X w. w emporiach Wolina, Truso (w pobliżu Elbląga), Wiskiaut (na Sambii od strony Zalewu Kurońskiego), czy w Grobinie (Seeburg u ujścia Lipawy), tak Łucja Okulicz-Kozaryn, została w XII w. zastąpiona misją cysterską wzdłuż południowych wybrzeży Bałtyku od półwyspu Jutlandzkiego, poprzez Rygę, po Tallin (Rewal) - stolicę dzisiejszej Estonii. Za misją cysterską szły duńskie ekspedycje - tak Gerard Labuda. Po podboju Pomorza Zachodniego krucjaty skierowały się przeciwko Estom (1171 r.), wyprawy na Finów (1191 r.) traktowano jako udział w III krucjacie, a na Ozylię (1220 r.), jako udział w krucjacie V.

Polscy książęta nie pozostawali w tyle i od czasów Bolesława III Krzywoustego również pragnęli skorzystać z możliwości stworzonych przez narodziny ruchu krucjatowego - z marnym zresztą skutkiem, gdyż brak po stronie plemion pruskich struktury państwowej nie pozwalał na ich zwasalowanie, a ich znana bitność znana jest jeszcze z relacji Ibrahima syna Jakuba (X w.): "gdy najdzie ich jakie wojsko, żaden z nich nie ociąga sie, ażeby się przyłączył do niego jego towarzysz, lecz występuje, nie oglądając sie na nikogo i rąbie mieczem, aż zginie". Pruska waleczność i pogarda śmierci dała się poznać również książętom polskim o czym świadczy śmierć księcia Henryka sandomierskiego (wraz z biskupem płockim Witem) w wyprawie do Prus w 1166 r.

Skutki działań misyjnych szybko odczuli Prusowie, gdy w 1210 r. król duński (1202-1241) Waldemar II Zwycięski wyprawił się do Prus, wpisał wszystkie plemiona pruskie do księgi trybutarnej (Liber census Daniae), zmusił je do płacenia daniny, a w drodze powrotnej na wszelki wypadek zajął i zhołdował gdańskie księstwo Mściwoja I (syna Subisława Starego) zobowiązując go do wybierania daniny w Prusach, na co książę gdański ochoczo przystał. By jednak rzeczywiście ściągał trybut od Prusów na rzecz Danii nic nie wiadomo.

Ruchliwość cysterska, najpierw poprzez działania Gotfryda opata z Łekna - prowadzącego z upoważnienia papieża pierwszą stałą misję w Prusach (1206 r.), a więc uważającego siebie za pierwszego biskupa Prus - początkowo nie wywoływała reakcji samych Prusów. Po śmierci Gotfryda (1208 r.) zastąpili go cystersi Filip i Chrystian. Po męczeńskiej śmierci Filipa w Prusach (1213 r.) jedynym kierownikiem misji pozostał Chrystian. W 1210 r. legatem papieskim w sprawach misji pruskiej został arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz. Chrystian uczestniczył w Soborze Laterańskim IV w 1215 r., gdzie od papieża Innocentego III otrzymał uprawnienia biskupa misyjnego dla Prus. Jego konsekracja odbyła się w Rzymie na początku 1216 r.

Mimo, że plemiona pruskie na przełomie XII/XIII w. mogły łącznie wystawiać do wypraw poza granice Prus blisko 15.000 tysięcy zbrojnych, to uważa sie, że napady pruskie były prowadzone niewielkimi siłami nie przekraczającymi liczby kilkuset jeźdzców, a jak wynika z relacji o działalności braci dobrzyńskich (w 1235 r. częściowo włączonymi do Krzyżaków) liczebność grup pruskich napastników oscylowała zaledwie w granicach 5-10 jeźdzców. Takie nieliczne grupy mogły jednak być uciążliwe i skutecznie nękać ziemie bliskich sąsiadów. To nękanie ziem pogranicznych przez Prusów szczególnie odczuwało Mazowsze zwłaszcza po zabiciu w 1217 r. przez księcia Konrada Mazowieckiego swojego wojewody Krystyna zwanego "Tarczą Mazowsza". Ta trwała skłonność piastowiczów do zabijania swoich palatynów, czy wojewodów sprawiła zapewne, że to samo co był uczynił wojewodzie Krystynowi uczynił Konrad Mazowiecki następnie swojemu wojewodzie kujawskiemu Arnoldowi po 1228 r.

Sukcesy misji cysterskiej w Prusach zachęciły papieża Honoriusza III do wezwania w 1217 r. krzyżowców do udziału w krucjatach do Prus pod kierownictwem biskupa Chrystiana. Następnie tenże papież wezwał w roku 1218 do blokady gospodarczej Prus, ażeby Prusowie "w ucisku poznali Boga". Że to wezwanie nie przeszło bez echa świadczy pierwszy wielki odwetowy najazd Prusów z roku 1220. Zaś po wyprawie w 1222/1223 r. na Prusy książąt polskich i pomorskich (Świętopełka i Warcisława) doszło do odwetowej akcji pruskiej z roku 1224. Prusowie najpierw wybili stróżę rycerstwa małopolskiego w grodach chełmińskich, a następnie jesienią postanowili zniechęcić książąt pomorskich do wspomagania polskich napadów na ziemie pruskie.

III kolejny opat cysterski w Oliwie, Kazimierz Ethler (Etheler) nastał po II opacie (1200-1224) Henryku I, który zmarł 2 stycznia roku 1224. Były jednak zgłaszane poglądy, że przed Ethlerem opatem oliwskim był Chrystian (późniejszy pierwszy biskup chełmiński i biskup misyjny Prus), zaś Kazimierz i Ethler, to określenia dwóch różnych osób, a opat Ethler nastąpił po opacie Kazimierzu. Spośród członków konwentu z tego okresu, obok opata Ethlera, imiennie znamy ponadto przeora Henryka oraz kantora Zybranda.

Napad Prusów na cystersów w Oliwie miał miejsce jesienią 1224 r. Taki rok podają źródła oliwskie oraz Jan Długosz w swoich Rocznikach, czyli Kronice sławnego Królestwa Polskiego - współczesna historiografia woli poprawianie źródeł i podaje jako datę napadu rok 1226. autor: Stanisław Rutkiewicz Najwięcej niejasności jest z datą dzienną napadu. Na różnych inskrypcjach zachowanych do dzisiaj na obrazach w katedrze oliwskiej wymieniana jest data 27 września 1224 r. i taką datę przyjmuje ksiądz Zygmunt Iwicki, chociaż inskrypcje te pochodzą dopiero z XVI wieku (podpis pod portretem opata Ethlera w refektarzu), a w przypadku obrazu Hermana Hahna przedstawiającego wyprowadzanie cystersów przez Prusów z Oliwy - dopiero z początków XVII w. Ta sama data widnieje również na owalnej tablicy obok obrazu H. Hahna. Inne daty dzienne przywołuje Dariusz Aleksander Dekański (15 październik - za Księgą zmarłych klasztoru w Oliwie oraz 27 październik - za Fragmentum menologii olivensis), a jeszcze inną (17 września 1224 r.) podaje ks. prałat Stanisław Bogdanowicz.

Następstwem napadu była śmierć opata oraz całego konwentu. Ilu zakonników liczył konwent nie wiemy. Wiemy natomiast, dzięki rekonstrukcji J. Stankiewicza, jak wyglądało romańskie oratorium w Oliwie na przełomie XII/XIII w. (czyli tzw. pierwszy kościół - Oliwa I), które zostało spalone w czasie napadu w 1224 r. Kościół ten pierwotnie drewniany, od 1200 r. był już murowanym - tak Barbara Lepówna. Herman Hahn namalował swój obraz przedstawiając kościół cysterski według stanu z końca XVI w. Z analogicznego okresu przydał również odzież Prusom - poprawnie namalowane zostały białe habity cystersów z czarnymi szkaplerzami, gdyż te zgodnie z regułą zakonną pozostają niezmienne do dzisiaj.

Zachowane przekazy wskazują na znajomość przynależności plemiennej pruskich wojowników. Inskrypcje z czasów opata Dawida Konarskiego (wybrany w 1589, zmarł w 1616 r.) zawierają bowiem informację, że to Prusowie Pogezańscy spustoszyli w 1224 roku Oliwę: "Pruteni Pogazani" i "per Prutenos Pogazanos seu Hoggerlandos". autor: Łukasz Butowski Ks. Iwicki tłumaczy te napisy, jako wskazujące na Prusów pomezańskich, lecz chyba niepoprawnie. Wśród bowiem 11 ziem pruskich w znanym wyliczeniu Piotra z Dusburga w "Kronice ziemi pruskiej" oddzielnie wymienia się Pomezanię (która była najbardziej na zachód wysuniętą ziemią pruską przylegającą do dolnej Wisły), a oddzielnie wymienia się Pogezanię rozdzielającą klinem Pomezanię od Warmii poczynając od południowej strony jeziora Drużno w okolicach najnowszego wskazania lokalizacji zagininonego emporium wikińskiego w Truso. Opinię, że pierwszy napad na klasztor w Oliwie przeprowadzili Prusowie pomezańscy sformułował również Jan Powierski. Lecz uczynił to mimochodem, w celu poprawienia źródła (czyli Exordium Ordinis Cruciferorum zawartego w Kronice Oliwskiej - opartej na zaginionym Roczniku Oliwskim), które jego zdaniem omyłkowo posłużyło się na określenie pruskich napastników nazwą: "Prutenos Pomeranos", a poprawna lekcja jego zdaniem powina brzmieć: Prutenos Pomezanos.

Uderzające jest, że śmierć zakonników nie nastąpiła w samej Oliwie, lecz że Prusowie odprowadzili cystersów do Gdańska i dopiero tam ich zabili. Fragment obrazu Hermanna Hahna Dla Jana Powierskiego jest oczywiste, że Prusowie nie mogli zaprowadzić mnichów oliwskich do Gdańska i tam ich zamordować - i ubolewa w związku z tym, że właściwego brzmienia zapiski ("versus" lub "circa Gdanczk"?) nie da się już zrekonstruować. Ma rację o tyle, że gdyby w źródle był zwrot, że cystersi byli odprowadzeni "w kierunku" lub "w pobliże" Gdańska, to rzeczywiście nieuprawnione byłoby przyjęcie, że śmierć członków konwentu oliwskiego nastąpiła wewnątrz miasta Gdańska. Lecz takiego zwrotu nie ma, natomiast jest wskazanie, że sprawcami śmierci cystersów byli Prusowie Pomorscy. Czy jest to możliwe? Otóż jest. Gdyż na Pomorzu, o czym była już mowa wcześniej, nie tylko zamieszkiwało wielu Prusów, lecz nawet było kilkadziesiąt miejscowości o pruskiej prowieniencji, a jak stwierdza Błażej Śliwiński w Rembiechowie (dzisiejsze lotnisko na drodze z Gdańska do Żukowa) oraz w odległym o czterysta metrów od cysterskiego klasztoru wspominanym już wyżej Świemirowie - mieszkała, jak wynika z przywileju Świętopełka z 1224 r., ludność dziesiętnicza - pozbawiona wolności osobistej, a rekrutująca się zazwyczaj z jeńców wojennych. Ciekawe skąd się brali jeńcy wojenni na Pomorzu na przełomie XII i XIII w.?

autor: Jakub Kołodziejczak Gdyby zatem sprawcami napadu na klasztor cysterski w Oliwie w dniu 27 września 1224 r. byli pomorscy Prusowie, to nie musieli oni zabijać zakonników obok Gdańska, lecz mogli oni to uczynić bezpośrednio w samym mieście. Pod warunkiem jednak, że doszło do jakiegoś buntu lub powstania miejscowej ludności pruskiej, bądź samoistnego, bądź w powiązaniu z najazdem zza Wisły pobratyńców z ziem pruskich. Mogło też dojść do dysponowania przez Prusów z Pogezanii (bądź Pomezanii) informacją o nieobecności Świętopełka z jego drużyną na Pomorzu nadwiślańskim ze względu na zaangażowanie od 1223 r. w walkach wewnątrzdynastycznych w Wielkopolsce i na informacji tej wykorzystaniu.

Jeśli jednak sprawcami byli Prusowie pogezańscy (a choćby i pomezańscy), to powstaje kwestia którędy oni przybyli do Oliwy znajdującej się na północ od dużego bo liczącego, według Andrzeja Zbierskiego, około 10.000 mieszkańców Gdańska. Zdaniem tegoż Andrzeja Zbierskiego Prusowie przybywali z za Wisły drogą lądową przy wykorzystaniu przepraw przez Wisłę poniżej Tczewa. Ta hipoteza wydaje się na pierwszy rzut oka naturalną. Warto jednak rozważyć argumenty, które mogą jednak przemawiać przeciwko hipotezie drogi lądowej. Jedną z najdogodniejszych przepraw w rejonie dolnej Wisły ze wschodu na zachód jest przeprawa poniżej miejsca, gdzie następuje rozdzielenie Wisły i Nogatu i powstaje delta ujścia Wisły. Współcześnie to miejsce po wschodniej stronie Wisły nosi nazwę Białej Góry. Wówczas w okolicy tej przeprawy znajdował się zagubiony dzisiaj Sanctir (nazywany w literaturze: Czanterz, Sącirz, czy Zantyr) - siedziba biskupa Chrystiana. Ponadto, bardziej na północ istniała przeprawa w Gorzędzieju k. Tczewa.

W nowszej literaturze przedmiotu (Maria Starnawska) istnieje dzisiaj przekonanie, że siedziba biskupa Prus była chroniona przez zakon rycerski Milicji Chrystusowej zorganizowanej przez biskupa jako jego siła zbrojna na podobieństwo utworzonej w 1202 roku przez cysterskiego (jak i Chrystian) trzeciego biskupa ryskiego Alberta biskupiej milicji pod nazwą: fratres militiae Christi de Livonia, a popularnie zwaną Zakonem Inflanckim, lub Kawalerami Mieczowymi. W okresie późniejszym bo w 1228 r. Milites Christi z Zantyru w Prusach zostaną nadzieleni przez Konrada Mazowieckiego Dobrzyniem i przynajmniej część z nich tam osiądzie i będzie nazywana braćmi dobrzyńskimi (fratres milites Cristi, qui vocabantur fratres de Dobrin). Co do daty utworzenia milicji biskupiej w Prusach trwa spór w zależności od tego, kogo uznamy za pierwszego biskupa pruskiego. W jednej z bull papieskich (Grzegorza IX z 28 października 1228 r.) wskazuje się, że twórcą Milicji Chrystusowej przeciwko Prusom był "dobrej pamięci" pierwszy biskup Prus. Jeżeli za takiego uznamy Gotfryda, to późniejsi Bracia Dobrzyńscy musieli powstać w Prusach przed śmiercią Gotfryda, która nastąpiła 26 lutego 1208 r., a jeśli za pierwszego biskupa uznamy Chrystiana, to zapewne milicja biskupia powstała bezspośrednio po bulli z 1217 r. podporządkowującej krzyżowców w Prusach władzy biskupa Chrystiana. Niezależnie od tego, czy Milites Christi de Prusia powstali tuż przed 1210 rokiem (Norman Davis wskazuje na rok 1209), czy tuż po 1217 roku, to w każdym z tych przypadków bracia rycerze w Zantyrze stanowili poważną przeszkodę dla ewentualnej przeprawy pruskiej przez Wisłę w roku 1224. Pierwszym mistrzem Milites Christi de Prussia był Bruno. Początkowo było z nim 14 braci rycerzy. Nosili oni białe płaszcze z czerwoną gwiazdą. Wydaje się, że oprócz tak oznaczonych w okresie najwcześniejszym Milites Christi de Prussia istniała później jeszcze inna, pruska grupa kawalerów mieczowych wysłana z Liwonii (Inflant) w liczbie około 30 braci, która również nosiła nazwę pruskiej milicji chrystusowej (Milites Christi contra Prutenos in Mazovia) i nosiła także białe płaszcze, lecz z czerwonego koloru znakiem trzech mieczy i krzyża i która po połączeniu się z częścią braci z Zantyru utworzyła milicję dobrzyńską.

Nie była to jedyna zbrojna przeszkoda, gdyż niedaleko na południe od przeprawy po zachodniej stronie Wisły w Tymawie obok Gniewu siedzibę swoją posiadali kalatrawensi. Zakon rycerzy z Calatrava powołał w Hiszpanii w 1157 r. Rajmund - opat cysterski (!) z Fireto. Obecność kalatrawensów na Pomorzu nadwiślańskim, wraz z mistrzem Florencjuszem, jest poświadczona na początku sierpnia 1224 r., a więc na parę miesięcy przed napadem na Oliwę. Obok imienia mistrza kalatrawensów tymawskich zachowały się jeszcze następujące imiona braci tymawskich (fratres de Thimov) z tego okresu: Konrad, Herbord i Magnus oraz Gerard. Nie wiadomo, czy kalatrawensi tymawscy przybyli z Hiszpani, czy też jedynie przyjęli ich cysterską regułę ze względu na swojego cysterskiego zwierzchnika - biskupa Chrystiana, sami zaś jak sugerują ich imiona byli z pochodzenia Niemcami (zapewne Meklemburgami, czy Sasami). Ubiorem kalatrawensów zatwierdzonym w 1164 r. przez papieża Aleksandra III był zmodyfikowany, bo skrócony, cysterski biały habit przystosowany do jazdy i walki konno. Maria Starnawska przypuszcza, że regułę kalatrawensów przyjęła ta część milicji biskupiej, która nie pozostała w Zantyrze i nie odeszła do Dobrzynia. Symbolem kalatrawensów był charakterystyczny krzyż równoramienny kryjący symbolikę maryjną, gdyż każde ramie tego krzyża wyobrażało lilię o kształcie gotyckiej majuskuły "M" (Maryja) - tak Paweł Dudziński. Krzyżami o takim wyglądzie posługiwali się rycerze z Calatrava, rycerze z Alcantara (zakon założony w Hiszpani w 1157 r. z przyzwolenia biskupa Salamanki, cystersa Odo) oraz dominikanie. Krzyż kalatrawensów był koloru purpurowego.

Kolejny i najstarszy zakon rycerski na terenie Pomorza nadwiślańskiego, to Joannici (Ordo militiae s. Joannis Baptistae hospitalis Hierosolimitani) ze Starogardu Gdańskiego osadzeni tam jeszcze w XII w. (1198 r.) przez księcia świecko- lubiszewskiego Grzymisława (który sam siebie nazywał jednym z władców pomorskich: Ego Grimizlaus qualiscunque unus de princibus Pomoranie). Ci Joanici posiadali następnie konwenty w Skarszewach k. Starogardu Gdańskiego i w Lubiszewie k. Tczewa. Początki Joanitów jako szpitalników w Ziemi Świętej sięgają jeszcze okresu sprzed I krucjaty, bo roku 1070. Joannici od czasów mistrza Rajmunda de Puy, który kierował bractwem w latach 1120-1160, jako swojego znaku używali białego ośmiorożnego krzyża o charakterystycznym kształcie, który obecnie nazywany jest krzyżem maltańskim. Strój zakonny Joannitów został ostatecznie ustalony przez papieża Aleksandra IV w 1259: w czasie pokoju rycerze ubrani byli w czarne habity i czarne płaszcze z kapturem oznaczone białymi ośmiorożnymi krzyżami; natomiast do bitwy na kolczugę nakładali czerwoną tunikę z białym krzyżem zakonnym - tak Edward Potkowski.

Każda wyprawa napastnicza z Prus na Pomorze musiałaby się liczyć z kontrakcją milicji zantyrskiej, tymawskich kalatrawensów, czy starogardzkich joannitów zarówno przy wtargnięciu na teren Pomorza, lecz jeszcze bardziej przy próbie jego opuszczenia. Taka sytuacja na pograniczu pomorsko-pruskim w końcu pierwszego ćwierćwiecza XIII w. pozwala budować hipotezę, że Prusowie napadający na klasztor w Oliwie (zapewne również i na norbertanki w Stołpie/Żukowie 12 października 1224 r.), jeżeli nie byli miejscowymi, pomorskimi Prusami, to przybyli drogą wodną, zwłaszcza jeżeli byli to Prusowie z Pogezanii. autor: Jakub Kołodziejczak Bojowe łodzie pruskie, dzisiaj już nie ma w tym zakresie wątpliwości, przypominały długie łodzie skandynawskie, w taki sam zresztą sposób, jak i łodzie pomorskie, te sylwetą przypominały łodzie wikingów, miały jednak odmienny przekrój poprzeczny - tak Jerzy Litwin. Mogły to więc być jednostki zabierające nawet konia i do czterdziestu ludzi. Z drugiej zaś strony wodna bliskość Pogezanii i Pomezanii pozwalałaby na używanie dla żeglugi rzecznej i przybrzeżnej, wzdłuż brzegów zalewu wiślanego i zatoki gdańskiej, nawet zupełnie niedużych jednostek pływających.

Powstaje pytanie, jeżeli przyjąć wtargnięcie Prusów na Pomorze drogą wodną, to którędy płynęli i w którym miejscu przybili do brzegu. Wydaje się, że nie pozostaje w tym względzie nadmiar możliwości. Ani Pomezanie, ani Pogezanie, a tym bardziej Warmiacy nie mieli problemu z wychodzeniem z dzisiejszego zalewu wiślanego na dzisiejszą zatokę gdańska, gdyż obydwa akweny były połączone. Brzeg oceanu (jak pisał w VI wieku Jordanes historyk Gotów) trzema ujściami wchłaniał wody rzeki Wistuli. Relacja wikinga Wulfstana z IX w. też mówi o Wisłoujściu, którym się wpływało, ażeby dopłynąć do Truso nad dzisiejszym jeziorem Drużno. Napastnicy w pierwszej fazie napadu powinni byli wybierać marszrutę na tyle daleką od lądu, ażeby nadpływające łodzie nie zaalarmowały gdańszczan, zaś miejsce lądowania powinno być możliwie najdalsze od Gdańska, a jednocześnie najbliżej położone w stosunku do celu ataku, czyli najbliższe klasztoru w Oliwie. Kryteria te spełnia brzeg zatoki na wysokości ówczesnego Świemirowa i raczej nie od strony Gdańska, gdyż tam rozciągały się wówczas bagienne grzęzawiska przylegające do Potoku Oliwskiego nazywane od nieistniejącego już stawu Żabianką i tak współcześnie nazywa się przylegająca do Sopotu dzielnica Gdanska rozciągajaca się między Oliwą, a morzem (po kaszubsku tutejsza osada zawsze nazywała się Żabiąnka - tak Hubert Górnowicz), lecz przy skarpie po której biegnie dzisiaj ulica Władysława Łokietka w Sopocie. Jeżeli jeszcze stwierdzimy, za Franciszkiem Mamuszką, że linia brzegowa była w stosunku do dzisiejszej przesunięta o kilkaset metrów dalej na zachód, to oznaczałoby to, że pruscy napastnicy do klasztoru w Oliwie mieli niecały kilometr drogi (ok. 10 minut marszu). Problemem jest tu średniowieczny gród strażniczy w Sopocie. Wydaje się, że w chwili napadu pruskiego gród sopocki od więcej niż od stu lat nie spełniał swojej funkcji, ponieważ najprawdopodobniej został on ostatecznie spalony 10 sierpnia 1091 r. przez wojewodę Sieciecha na polecenie Władysława Hermana, gdy okazało się, że Polacy nie są w stanie utrzymać zajętych w 1090 r. grodów pomorskich. Niekiedy przyjmuje się, że kilkakrotnie palony gród w Sopocie nie był odbudowywany już poczynając od końca X w. - tak Aleksandra Szymańska. Nie można jednak wykluczyć, że gród ten wypełniał swoje funkcje jeszcze i w okresie pierwszego napadu na klasztor w Oliwie, a w takiej wersji sopocki gród uległby ostatecznemu zniszczeniu (spaleniu) właśnie dopiero w 1224 r., gdyż tylko zdobycie strażnicy (jeśli ona wówczas jeszcze istniała) zapewniało bezpieczeństwo dla pruskich łodzi lądujących w sopockiej zatoce.

autor: W.I.Kułakow autor: Andrzej Klein

Znane nam z rekonstrukcji malarskich Andrzeja Kleina uzbrojenie witingów (czyli zbrojnych wojowników pruskich), którzy w okresie powstania pruskiego (1242-1247) przeszli na stronę krzyżaków i walczyli przeciwko swym pobratymcom, pozwala przyjąć, że również w okresie bezpośrednio poprzedzającym misję krzyżacką w Prusach uzbrojenie wojów pruskich było analogiczne. autor: W.I.Kułakow Najbardziej charakterystyczna byłaby tu osobliwa tarcza pruska zwana pawężką, charakterystyczny szłom pruski oraz zbroja lamelkowa lub kolczugowa. Obok używania maczug, postrzeganych jako osobliwość bałtycka, używano zapewne tak jak w okresie poprzednim mieczy w typie wikińskim, toporów i sulic bałtyckich. Pawęż i sulica musiały się sprawdzać, skoro jeszcze prawie dwieście lat później używane były pod Grunwaldem przez samych Krzyżaków (a również i przez Litwinów). Znakami bojowymi Prusów, analogicznie jak i innych ludów bałtyckich, był "Czarny Kruk" (W.I. Kułakow uważa, że kruk, jako pruski symbol był koloru białego) , a ponadto czczone przez te ludy: węże, niedźwiedzie, czy dęby. Znakami bojowymi Pomorza nadwiślańskiego tego okresu była tzw. odwrócona kotwica znana z sygnetu Świętopełka Wielkiego, a identyczna ze znakiem bitym na monetach króla Franków Chlodwiga II (638-657 r.). autor: Łukasz Butowski Jeśliby zaś zinterpretować tę odwróconą kotwicę, jako lilię, to znakiem tym byłaby tak zwana "lilia Sobiesławiców" znana z XIV-wiecznej rzeźby w kamieniu nad Bramą Chlebnicką w Gdańsku. Ponadto na Pomorzu nadwiślańskim od czasów Sambora II (młodszego brata Świętopełka Wielkiego), księcia lubiszewsko-tczewskiego, jako herbu używano także Gryfa. Jeżeli nadanie Sambora II dla cystersów oliwskich z 1224 r. jest poprawnie datowane (współcześnie uważa się że dokument ten jest antydatowany), to w okresie napadu pruskiego z 1224 r. również taki znak bojowy mógł był występować po stronie pomorskiej.




W tym samym roku 1224 Prusowie napadli jeszcze na klasztor norbertanek w Stołpie (obecnie na terenie Żukowa w odległości około 20 km na południowy zachód od Oliwy), dokąd zostały sprowadzone przez Mściwoja I zaledwie na dziesięć lat przed napadem. W czasie napadu zginęło dziewięć norbertanek z przeoryszą Mirosławą (Miłosławą).

Działo się to 12 października 1224 r., lecz nie wiadomo czy był to jeden i ten sam napad, czy też dwa napady następujące krótko jeden po drugim. Ta zdumiewająca łatwość penetrowania bliskiego zaplecza Gdańska zaowocowała dziesięć lat później drugim napadem Prusów na klasztor w Oliwie. Miało to miejsce 1 stycznia 1234 r. (w Święto Obrzezania Pańskiego, jak głosi napis w katedrze oliwskiej), a napastnikami byli Prusowie z Warmii, co jeszcze bardziej uprawdopadabnia przypuszczenie, że napastnicy przypłynęli łodziami, gdyż Warmowie znajdowali sie jeszcze bardziej na wschód od Wisły, aniżeli Pomezanowie i Pogezani. W czasie tego drugiego napadu Oliwa została ponownie spalona, a śmierć poniosło sześciu konwersów (braci świeckich nie posiadających święceń - tak Andrzej M. Wyrwa): Elko, Tidlifus, Gerpoldus, Siboldus, Wulfhard i Barthus wraz z 34 służącymi.

autorzy: Monika Zelewska, Robert Bajor, Tomasz Grefka, Marcin Bukiert Niedługo po tym drugim napadzie dotychczasowi przeciwnicy: Pomorzanie i Prusowie stali się sprzymierzeńcami we wspólnej walce przeciwko Krzyżakom. Było już jednak za późno. Władcy polscy również i wtedy głęboko wniknęli w treść oferowanej im europejskiej współpracy, więc u boku Krzyżaków zwalczali zarówno walczących o wolność Prusów, jak i chrześcijańskiego księcia Świętopełka, który wcześniej niż inni zrozumiał potrzeby Europy. Gdyby polskim władcom starczyło wówczas wyobraźni na miarę władców pomorskich misję pruska krzyżaków spotkałby zapewne taki koniec jak u Węgrów, którzy już wówczas wiedzieli, że w polityce nie ma sentymentów. Świętopełkowi mogłoby być przypisane pierwszeństwo prowadzenia walki pod hasłem: za Waszą i naszą wolność, lecz i pierwszeństwo goryczy klęski takiej walki. W rezultacie kolejnymi autorami napadów na cysterski klasztor w Oliwie w 1243, 1247 i w 1252 roku będą zakonnicy, którzy sami lubili siebie zwać panami pruskimi, a których Jan Długosz nie wahał się nazywać latrones cruce signati. Lecz to już całkiem inna historia, a jej finałem będzie grunwaldzkie pobojowisko z 15 lipca 1410 r. i krakowski hołd pruski w 1525 r., które to przewagi, znacznym wysiłkiem Polaków i Rusinów okupione, potrafiono z dużą maestrią zaprzepaścić.

Mirosław Konarski-Mikołajewicz (ur.1949, radca prawny) jest członkiem Konfraterni Smorgońskiej Akademii, której władze Sopotu powierzyły organizację Festiwalu Rycerskiego na 100-lecie Miasta Sopotu. W dniu 25.08.2001 r. w obozie festiwalowym przy Źródle św. Wojciecha w Sopocie polskie i zagraniczne bractwa rycerskie zainscenizują "Napad Prusów z 1224 r."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

BRAT BRUNON
BRAT RYCERZ




Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRAKÓW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:17, 14 Maj 2007    Temat postu:

PATSY NAPISAŁ
Cytat:
Chrystian, biskup Prus
Problemy ochrony pogranicza polsko-pruskiego

Prowadzenie akcji misyjnej wśród Prusów przejął klasztor cysterski z wielkopolskiego Łekna — fundacji rodu Pałuków, spokrewnionego według tradycji ze św. Wojciechem. Opat łekneński Gotfryd-Boguchwał, po uzyskaniu w roku 1206 zgody papieża Innocentego III, prowadził chrystianizację pruskiej Pomezanii. Po nim misyjną ekipą cystersów wielkopolskich kierował mnich Filip.

Około roku 1209 do pruskiej akcji misyjnej włączył się cysters Chrystian. Wszystko wskazuje na to, że był on mnichem z opactwa cysterskiego w Oliwie pod Gdańskiem, nie zaś — jak sądzą niektórzy historycy — z klasztoru łekneńskiego. Jeden z późnych przekazów (kronika Szymona Grunau z XVI w.) utrzymuje, iż Chrystian urodził się na Pomorzu Zachodnim, w ziemi stargardzkiej. Chrystian współpracował z cystersami wielkopolskimi, ale też z nimi rywalizował.

Świadectwa źródłowe dotyczące działań misyjnych w Prusach na początku XIII wieku są zbyt fragmentaryczne, by na ich podstawie odtworzyć pełny obraz sytuacji. Pozwalają jedynie nakreślić prawdopodobny przebieg wypadków.

Działalność Chrystiana popierał namiestnik gdański Mściwoj I, któremu podlegali cystersi oliwscy. Zamierzał on prowadzić ekspansję pruską niezależnie od książąt piastowskich. Chrystiana poparli także panujący wówczas na Bałtyku Duńczycy. Opactwo oliwskie należało bowiem do grupy klasztorów cysterskich, wywodzących się z duńskiego opactwa Esrom. Kiedy zaś król Waldemar II, po przywróceniu zwierzchności duńskiej nad Pomorzem Zachodnim, wyprawił się w roku 1210 na pruską Sambie, jego lennikiem uznał się także Mściwoj I gdański. Liczył może, że zapewni sobie w ten sposób tytuł książęcy i dziedziczność władzy.

Wszystkie te fakty wskazują na kształtowanie się ośrodka pomorskiego, próbującego działać na terenie Prus niezależnie od książąt piastowskich.

Rywalizacja ta — jeśli istniała — nie hamowała akcji chrystianizacyjnej. Misja cysterska została przychylnie przyjęta przez część możnych pruskich. Przyjmując chrześcijaństwo chcieli może pozbawić stronę polską pretekstu do najazdów i wymuszania danin. A może dostrzegli w nowej religii sprawniejszy niż system wierzeń i kultów pogańskich instrument, wspierający ewolucję polityczną społeczeństwa pruskiego. Pomyślny rozwój chrystianizacji Prus stwierdził papież Innocenty III w bulli z roku 1212, powierzając równocześnie opiekę nad tą akcją arcybiskupowi gnieźnieńskiemu Henrykowi Kietliczowi — wybitnej postaci średniowiecznego Kościoła polskiego. Wprawdzie niedługo potem zabity został cysters Filip, co sugeruje rosnący opór niektórych grup ludności pruskiej przeciw chrystianizacji. Jednocześnie jednak Chrystian nawrócił możnych naczelników dwóch ziem pruskich: Surwabunę i Warpodę. Zostali oni uroczyście ochrzczeni przez papieża w Rzymie, podczas soboru laterańskiego (1215/1216), na którym znalazła się po raz pierwszy reprezentacja biskupów i duchowieństwa polskiego. Wówczas Chrystian wyświęcony został na pierwszego biskupa Prus.

Tak utworzono organizację kościelną dla Prus, choć akcja chrystianizacyjna nie przekroczyła granic Pomezanii i Pogezanii, czyli pogranicza pomorsko-pruskiego. Siedzibą biskupa Chrystiana został gród Zantyr, leżący w rozwidleniu Wisły i Nogatu (niedaleko dzisiejszego Malborka). Chrystian, być może, miał zamiar utworzyć w Prusach — na wzór istniejącego już wówczas w Inflantach — państwo biskupie. Świadczyłyby o tym przywileje papieskie z. lat 1217—1219, które dawały mu dużą samodzielność działania, zwalniały arcybiskupa gnieźnieńskiego ze stanowiska legata papieskiego na Prusy i przekazywały Chrystianowi decyzje dotyczące organizacji i kierownictwa krucjat w obronie pruskich neofitów. Bulla z 1225 roku brała w opiekę papieską nawróconych Prusów i Liwów, dotyczyła więc całego obszaru misji nadbałtyckich. Uznawała też ich ziemie za terytoria podległe Kościołowi rzymskiemu. Późniejszy rozwój wypadków przekreślił owe plany Chrystiana.

Problemy ochrony pogranicza polsko-pruskiego

Od początku XIII wieku na pograniczu polsko--pruskim mnożyły się starcia zbrojne. Coraz częściej stroną atakującą byli Prusowie broniący się przed nasilającą się akcją chrystianizacyjna. Przede wszystkim jednak polska ekspansja polityczna i osadnicza wywoływała u dojrzewających wówczas i rosnących w siłę pruskich organizacji państwowych — plemiennych i ponadplemiennych — opór i przeciwdziałanie. Sprowadzał się on do niszczycielskich najazdów — i to zarówno na obszary pruskie, które znalazły się w zasięgu wpływów polskich, jak i na nadgraniczne ziemie polskie, szczególnie Mazowsze i Kujawy.

Starsi historycy — opierając się na relacjach piętnastowiecznej kroniki Jana Długosza — chętnie akcentowali znaczenie działającego wówczas na pograniczu polsko-pruskim Krystyna, wojewody księcia Konrada Mazowieckiego. Był on tarczą Mazowsza — jak pisał jeden z historyków — potrafił zasłonić rdzenne Mazowsze przed napadami Prusów. Krystyn — zdaniem innego historyka — organizował polską kolonizację ziem nadgranicznych: osadzał rycerzy z czeladzią w grodkach, które stanowiły osłonę i obronę przed napadami Prusów. W roku 1217 na rozkaz Konrada Mazowieckiego wojewoda Krystyn został oślepiony i uduszony. Być może, śmierć Krystyna zdezorganizowała mazowiecki system obrony nadgranicznej i ułatwiła Prusom oraz Jaćwięgom śmielsze napady na ziemie polskie. Choć — oczywiście — główne przyczyny wzrostu konfliktów zbrojnych polsko-pruskich wynikały przede wszystkim z coraz większej konsolidacji politycznej Prusów, którzy dzięki temu przeszli do działań ofensywnych.

Tak więc naczelnicy plemion i możni pruscy, nawet z małymi drużynami wojowników, napadali na chrześcijan w Pomezanii i na mieszkańców Ziemi Chełmińskiej. Zdarzały się też większe wyprawy, w głąb ziem polskich. Oto w roku 1220 Prusowie — w porozumieniu z księciem wołyńskim Danielem i Litwinami — najechali i spustoszyli Mazowsze. Następny najazd Prusów (1222) doszedł do Płocka. Obronił się tu gród książęcy, ale osada miejska (podgrodzie Płocka) zostało zdobyte i spalone. Najazdy te doprowadziły do spustoszenia Ziemi Chełmińskiej i północnej części właściwego Mazowsza.

Nieco później (1226) doszło do najazdu Prusów na Pomorze Gdańskie, w czasie którego zdobyty został także i spalony klasztor oliwski. Być może Prusowie działali tu w porozumieniu z księciem Władysławem Laskonogim, który chciał ukarać swego przeciwnika politycznego — księcia gdańskiego Świętopełka.

Ta aktywność militarna Prusów spowodowała polskie wyprawy odwetowe, organizowane jako wyprawy krzyżowe przy współudziale Kościoła. Od roku 1217 przygotowana była krucjata przeciw pogańskim Prusom — w obronie nawróconych przez Chrystiana i cysterskich misjonarzy mieszkańców ziem pruskich. Książę stołecznego Krakowa, Leszek Biały, prosił papieża (1221) o zwolnienie z wyprawy krzyżowej do Palestyny uzasadniając to brakiem piwa w Ziemi Świętej, do którego jest on ze swoim rycerstwem przyzwyczajony. W zamian obiecywał książę krakowski ruszyć na wyprawę do Prus. Została ona zorganizowana w roku 1222. Prócz Leszka Białego wzięli w niej udział dwaj książęta piastowscy — Henryk Brodaty ze Śląska i Konrad Mazowiecki oraz wszyscy ówcześni biskupi polscy i oddziały posiłkowe z północnych Niemiec. W roku następnym (1223) ponowiono krucjatę przeciw Prusom, w której prócz wymienionych wyżej książąt polskich i dwóch biskupów (wrocławskiego i lubuskiego) wzięli też udział dwaj książęta pomorscy, Świętopełk i Warcisław, synowie zmarłego już Mściwoja I

Wyprawy te nie przyniosły decydujących rozstrzygnięć militarnych, bowiem Prusowie unikali walnych bitew. Odzyskano jednak Ziemię Chełmińską i jej umocnienia, odbudowano kilka grodów; wydzielono Ziemię Chełmińską z obrębu diecezji płockiej i poczyniono duże nadania na rzecz Chrystiana. Utworzono w ten sposób nową bazę działania dla biskupstwa pruskiego.

Wówczas także książęta piastowscy zorganizowali stałą obronę granicy pruskiej w postaci „stróży", złożonej z rycerstwa wszystkich dzielnic. „Stróża" rycerska — owo ostatnie dzieło powstałe z poczucia jedności całej Polski — upadła szybko na skutek waśni i zatargów rycerstwa różnych dzielnic. Niedługo potem, po zabójstwie księcia Leszka Białego (1227), rozpoczęły się walki o tron krakowski, które angażowały siły książąt piastowskich: Konrada Mazowieckiego, Władysława Laskonogiego i Henryka Brodatego. Dzięki tym walkom Świętopełk gdański mógł uwolnić się od zwierzchnictwa księcia krakowskiego i stał się księciem w pełni samodzielnym. Równocześnie jednak problem pruski przestał interesować książąt piastowskich. Stał się sprawą lokalną — problemem książąt ziem graniczących z Prusami, a więc Świętopełka Gdańskiego i Konrada Mazowieckiego.

Po upadku „stróży" rycerskiej utworzono „stróże" złożoną z rycerzy zakonnych. Konrad Mazowiecki już w roku 1225 rozpoczął w tym celu układy z władzami zakonu krzyżackiego. Ostatecznie zostały one zakończone w roku 1230 nadaniem przez Konrada krzyżakom Ziemi Chełmińskiej jako bazy ich działań na terenie Prus.

Równocześnie za radą biskupa Chrystiana utworzony został nowy zakon „Rycerzy Chrystusa z Prus" (milites Christi de Prussia), zwany też — od ich siedziby Dobrzynia — zakonem Braci Dobrzyńskich (fratres de Dobrin). Wzorem był tu zakon rycerski Kawalerów Mieczowych w Inflantach, podlegający biskupowi ryskiemu i broniący terytorium państwa biskupiego. Nowy zakon uzyskał nadania ziemskie i przywileje od Konrada Mazowieckiego oraz kapituły płockiej. W roku 1228 bracia zajęli przekazany im przez Konrada zamek w Dobrzyniu nad Wisłą. Zapewne w planach księcia mazowieckiego i biskupa płockiego mieli Bracia Dobrzyńscy współpracować z krzyżakami. Krzyżakom wyznaczono jako bazę operacyjną Ziemię Chełmińską. Natomiast Bracia Dobrzyńscy — osadzeni w pobliżu Płocka i Włocławka — mieli ochraniać Mazowsze i Kujawy, a równocześnie bronić oba naczelne grody tych dzielnic przed napadami Prusów. Zakon składał się jednak tylko z 15 rycerzy, pochodzących głównie z terenu Dolnej Saksonii i Meklemburgii. Na ich czele stał mistrz Brunon. Bracia Dobrzyńscy w ciągu kilku lat działalności nie odnieśli żadnych sukcesów w walce z Prusami. W roku 1235 większość z nich połączyła się z krzyżakami.

Równocześnie na Pomorzu Gdańskim książę Świętopełk podjął próbę utworzenia stałych oddziałów sił militarnych do walki z Prusami. W Tymawie, niedaleko Gniewu, zostali osadzeni członkowie zakonu rycerskiego kalatrawensów z Hiszpanii. Po kilku latach (1228—1230) jednak i oni zniknęli z Pomorza nie pozostawiając żadnych śladów.

Reasumując: ze wszystkich prób obrony pogranicza polsko-pruskiego, podejmowanych w latach dwudziestych XIII wieku, efekt dało tylko osadzenie tu zakonu krzyżackiego. A stało się tak dlatego, że „misją pruską" zainteresowani byli sami krzyżacy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BRACIA DOBRZYŃSCY Strona Główna -> POWIĄZANE Z ZAKONEM (cosas conectadas con la orden) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin